Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 10 grudnia 2012

CZEŚĆ PIEŚNI



Ta kolejka przypomniała mi czasy kiedy stałem na mrozie „po karpia”.
Mogło być gorzej. Gorzej byłoby gdyby padał śnieg Gorzej z rozpoznawalnością piłki ( choćby była pomarańczowa) i o wiele gorzej z poziomem oglądanych meczów. Te z 15 kolejki jednak wręcz nie odbiegały od „średniej ligowej” a nawet były momentami ciekawsze ( bramki, zwroty akcji). Takim nieco niespodziewanym meczem było spotkanie

 Podbeskidzie-Widzew 2-2
Stawiałem na remis, bo nie wierzę w cuda. Nawet jeśli te cuda „produkuje” trener Mroczkowski. 
Dlatego z niedowierzaniem słuchałem , na początku ligi, dywagacji „co to będzie kiedy Widzew zdobędzie Mistrzostwo Polski w Piłce Nożnej”.
Trochę to było tak jak w tym zdaniu „co innego widzisz, co innego słyszysz”.
Widzew w mizerii w której tkwi ( cytat „Wysokości zadłużenia klub nie ujawnił. Nieoficjalnie mówi się, że kwota ta już dawno przekroczyła 10 mln zł ,a niektóre źródła mówią nawet o 20 milionach”) radzi sobie całkiem przyzwoicie. Umówmy się jednak, że środek tabeli to jest właściwe miejsce dla „łodzian”.
Podbeskidzie „ do 1 ligi idzie”. Szkoda mi trenera Sasala , którego ( od czasów jego pracy w Koronie i wywiadu w Canal+.. ponoć jest miłośnikiem muzyki „metal”) po prostu polubiłem.
W Bielsku Białej mając takich zawodników jak M.Sokołowski ( który zalicza „asystę” przy bramce dla Widzewa podając na nogę piłkę, na 11 metr, niekrytemu rywalowi) szanse na „cud” ma żadne. Kiedy jeszcze wróci Pietrasiak to szanse te zmaleją do zera. Jeleń zmieniony w 54 minucie meczu to świadectwo że i „gwiazdor” nie pomaga, nie „odbudowuje się” lub na tej „budowie” „wali fuchę”. „gwiazdora” żegna buczenie publiki, a zmiennik po wejściu, po 4 minutach (Pawela) strzela 2 bramkę dla „górali”.
Remis to słabe świadectwo „klasy” Widzewa i jeszcze gorsza wiadomość dla Podbeskidzia które w towarzystwie PGE powoli żegna się z Ekstraklasą.

Komentatorzy „nawijają makaron na uszy”
-- przy LEPSZEJ PRECYZJI to mogłoby zakończyć się sukcesem 
-- całe szczęście że nie trafił Phibela w twarz  ( Phibel był wyprostowany a rywal o mało nie kopnął go butem w głowę)
-- bardzo ważna jest ANTYCYPACJA (WOW !!) jak zachowa się piłka ( anty ??… że co ???)
-- są pewnie pewne  AUTOMATYCZNE NAWYKI
-- interpretacja arbitra : bark Phibela mocniejszy od barku Dejmana

Korona-Lech 0-1
Rumak chyba czytał mojego bloga (He He He) i wystawił ( za słabego jak barszczyk Ceesaya) Tomasza Kędziorę. Chyba nie żałował, bo zmiennik zagrał „po ligowemu”. Bez większych wpadek, bez większych „wodotrysków” czyli solidnie. A ma 18 lat!
W ogóle skład młody. Lisetty-17,Kędzi-18,Drewniak-19,Bereś-20,Tonew-22.
„Młoda eka” i grająca niezłe „zawody”.
Osobnym tematem jest Ślusarski ( o którym napiszę więcej w czasie ferii). Bramka godna „łowcy goli” i „lisa pola karnego”.
Rumak tym meczem coś tam chyba próbował i dostał niezłe i jasne odpowiedzi. Czyli ma niezłych zmienników, a w „razie draki” graczy mogących spokojnie zaczynać mecz od 1 minuty.
Zastrzeżenie: błagam, wyhamujmy nieco z pochwałami dla Linetty-ego. To że poda kilka razy celnie piłkę ( a gra w piłkę, myślę, od długiego czasu) nie jest powodem by go „klepać po plecach” po każdym meczu. Jak już, to powinno się chwalić Bereszyńskiego, który (być może) „wygryzie ze składu” Pana Piłkarza Możdżenia. Jest po prostu od niego lepszy.
Ostatni „młodzian” to Drewniak. Plus to fakt że jest „poznaniokiem”.  Nabiera powoli spokoju przychodzącego z rosnącą liczbą rozegranych meczów w Ekstraklasie. Zaczyna grać „po piłkarsku”. Ważne jest by „nie przekombinował” bo może skończyć jak jego „kumpel” Możdżeń.
Wygrana cieszy, ilość wygranych spotkań na wyjazdach może przyprawić o zawrót głowy, a i ilość punktów (29), po „jesieni „  całkiem, całkiem „grzeczna”.
Na wiosnę ci „wyjazdowi” będą grac w Poznaniu, a na wyjazdach Lech będzie miał tych „mocniejszych” (Śląsk, Legia, Górnik)  z którymi będzie mógł grać z tak klasycznej „polskiej kontry”.
 Oraz „spadkowiczów” [Podbeskidzie, PGE] którzy w Poznaniu będą już MUSIELI grać o PUNKTY a nie tylko bawić się w „murarkę”.
Co mnie dziwi? Słowa Rumaka o znużeniu Lecha sezonem. Jak więc wyglądałby Lech grający w PPolski czy w LE?  Czy też byłby tak wysoko w ligowej tabeli?
Pewnie nie.
Posumowanie Lecha, później.
Może nawet rozłożone ( jak znajdę czas i chęci… he he he) na kilka odcinków, tak by było co czytać w czasie „świątecznej laby”.
 PS: Do tego meczu.
Często ostatnio czytałem „na fanpejdżach” narzekania, że młodziankowie grają niecelnie, że mają sporo strat (Drewniak, Bereś, Kamyk) więc wynotowałem parę „zagrań” starych „wyjadaczy”, z początku meczu, z Koroną. Potem już mi się nie chciało.
  1. 7’-Wołąkiewicz będąc sam podaje „za plecy” tak z 4 metry piłkę Henriquezowi (też biegnącemu „bez  asysty”) tak że piłka wychodzi w aut
  2. Murawski podobnie podaje „za plecy” Tonerowi
  3. Djurdjević nieatakowany podaje „centralnie” do Kuzery
  4. Kotor wykop „na wolne pole” prosto pod nogi Jamroza
  5. no i 14 minuta (ostatnia „monitorowana” ) Murawski pięknie podaje do bramkarza Szlakotina
I tyle mędzenia o niecelnych zagraniach „młodzianków”……
By podtrzymać „spiskową teorię dziejów” cytat z komentatorów
-- „Woląkiewicz chciał wywrzeć presję na arbitrze domagając się faulu- a widać jak byk na powtórce że Żewłakow depcze na stopę przebiegającego Wołąkiewicza
-- nie było faulu.. a Murawski jest „centralnie kopnięty” w łydkę przez Jovanovića

Na koniec zdziwienie. Komorowski „podkręcił  stopę” i medycy ją „mrożą”. A na dworze MINUS 10 stopni Celsjusza..  ;-)

Poniedziałek mecz „kończący”
Polonia-Pogoń 2-0
Pogoń została skazana na pożarcie przez wszystkich typerów. Nikt nie dawał jej szansy.
Mecz nie był jednostronny , bo Pogoń dobrze grała, ale tylko w polu. Podawali, biegali , ruszali się, ale to Polonia strzeliła 2 bramki (jeden samobój Dąbrowskiego, druga też w sumie po faulu środkowego obrońcy, Nolla  i pośrednim rzucie wolnym z pola karnego-Dwaliszwili).
Pogoń robiła dużo „szumu i dymu” ale efektu bramkowego, podbramkowego tyle co kot napłakał. 
W Polonii więcej „konkretów”, bo na przykład Gołębiewski miał 3 setki i… trzy pudła!
Lepsze statystyki niż Ślusarski… he he he.
Doping głośny, boisko przygotowane dobrze.
Ocena za mecz  4/na 5. Czyli było co oglądać!
Teraz „koniec pieśni, zamykamy sklepik” i nadstawiamy ucha na plotki transferowe.

Czas na podsumowania, wnioski, wymądrzanie się, wybory na naj…., naj…, różne castingi, bale noworoczne.
Z piłkarzami pewnie spotkamy się koło 15 stycznia.

                             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz