Szukaj na tym blogu

czwartek, 19 marca 2020

DUPA W TROKI pasibrzuchy !

Przeczytałem sporo "kryzysowych" artykułów o piłce nożnej w wydanie Extra (klasowym) i pomyślałem sobie tak: chcemy mieć MOCNĄ ligę  MOCNE kluby to spójrzmy na to co mamy. TERAZ! 
Kryzys jaki  pojawia się i jest niejedyny w dzisiejszych czasach i dotyka przeważnie " słabego organizmu".
Żyjącego na przykład  pod wieczną "kroplówką", organizmu podłączonego przez większość czasu do systemu podtrzymywania życia (finansowanie przez miasto np).
A jak czytamy taki słaby organizm najłatwiej poddaje się zarażeniu i w efekcie najczęściej umiera.
Organizm który ma więcej słabych mięśni niż tych mocnych.
Organizm nie przygotowany na wymagania jakie stawia choroba.

Chory nie dość że słaby, ale na dodatek nie ma kasy na leki, dojazd do szpitala, ewentualnie na opiekę lekarską.
Musi albo umrzeć w wyniku zarażenia, albo poddać się kwarantannie odizolowany i przejadający swoje oszczędności ( o ile je ma). Jak ich nie ma.... niestety włącza się dobór naturalny.
Ale miałby bejmy gdyby rozsądnie gospodarował domowymi finansami, nie szarpiąc się na BMW  (używane co prawda) ale za 50 000 zł, albo nie ulegając domowej presji i nie kupując dzieciom najdroższych komórek ( a są niezłe o wiele tańsze).

Teraz ma problem.
Zresztą widzę ile zakładów padło od 2000 roku w okolicy mojego miejsca mieszkania.     
I NIKT jakoś nie darł szat. A były to średnie przedsiębiorstwa zatrudniające ( w mieście w którym mieszkam) 100-250 osób. Niestety tani chiński produkt je "wydusił" oprawie co do jednego. A było ich co najmniej 15 ! Jakoś nie czytałem że to "tragedia narodowa".
Potraktowano to jako naturalny "mechanizm kapitalistyczny" gdzie ZYSK musi być większy od STRAT.

Padły, ostatni pada na dniach. A istniały 20-30 lat.
I wiecie, nie czytałem NIGDZIE że to " jest problem. Nikt nie płakał, że zakłady słabe finansowo i podatne na konkurencję.

A tu proszę.... problem.... Arka źle zarządzana, w długach... i problem.
Jaki?
Bankructwo i koniec. No chyba, że znajdą się filantropi którzy Z WŁASNEGO PORTFELA dorzucą 5-10 milionów złotych.
Tacy prawdziwi filantropi, nie miasto czy PZPN.

Czy ja (podatnik) w tych ciężkich i śmiertelnie niebezpiecznych czasach mam być filantropem?
Nie będę i tak naprawdę nie mam litości.
 Słabe kluby, nie przetrwają burzy? Niech padną.
Nie mają środków, niech będzie liga 10 zespołowa grająca 1 mecz w miesiącu!

Może teraz nareszcie będzie weryfikacja nawiedzonych pomysłów o 18 zespołowej lidze, kontraktach z płacami 100 000 miesięcznie, szalonych transferach w milionach euro.  Bo nie wierzę, że ważniejsze przez następne 2-6 miesięcy będą rozgrywki ligi piłkarskiej od wydatków na respiratory, leki, maseczki, lekarzy czy pielęgniarki. I najprawdopodobniej w całej Europie.
Jeśli PZPN ma jakieś duże bejmy niech wyposaży KILKA szpitali w najbardziej zagrożonych miastach ( niech to będzie i Warszawa!) w środki,sprzęt, leki, kupi karetki, skieruje swoich kierowców by nimi jeździli.
Wtedy uwierzę że "piłka jest dla kibiców".

Inaczej.... upewnię się że piłka to biznes gdzie kibic tylko przeszkadza "mądrym" w robieniu pieniędzy. Gdzie piłkarz to "święta krowa" niewarta szacunku  jak niewart szacunku opierdalający się polityk żyjący jak pasożyt z moich pieniędzy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz