Szukaj na tym blogu

wtorek, 5 maja 2015

ROZMYŚLANIA PRZY GOLENIU

Coraz częściej mamy bramki "ze stałych fragmentów gry" i komentatorzy podają, że to takie naturalne bo statystyki "europejskie"... i tak dalej.

A ja szczerze wam powiem... w dupie mam taki sposób gry.
Sposób gry promujący schemat, minimalizm i tępą siłę ( bo przecież jak widzę bramki strzelane placami, udem , ramieniem, tyłem głowy, gdy piłka odbija się jak we flipperze od graczy, by wreszcie wtoczyć się powoli przy słupku to trudno mówić o pięknie futbolu czy zwycięstwie UMIEJĘTNOŚCI piłkarskich).

Tęsknię za fantazyjnymi kontratakami gdy od przejęcia piłki do strzału mija minuta, dwie.(takie bramki strzelał Lech gdy miał Peszko i potem Toneva w składzie).
Gdy szalony skrzydłowy parł jak wiatr na połowę przeciwnika, a razem z nim na złamanie karku pędziło 2-3 partnerów.
Takie bramki to po prostu sama poezja.
Nawet nie te  po koronkowych akcjach z 30 podaniami, bo jakiż kibic liczy ile razy piłka jest u nogi naszego gracza PRZED strzeleniem bramki.
Kręcą mnie bramki po ułańskich szarżach " na armaty w wąwozie Samossiera".
Takie jak i ta bramka Rengifo , gdy się włączył Arboleda ( w meczu z Deportivo).
Gdy było ... pach... pach... pach... Arboleda... Rengifo...Arboleda...Rengifo i.... kista!

TUTAJ 1 połowa ( bramka o której piszę pada około  42 minuty   30 sekundy ) https://www.youtube.com/watch?v=thyOiuE2rSg

Takie bramki pamięta się LATAMI, nie te po rzucie rożnym, wrzutce z wolnego i zamieszaniu na polu karnym.

Jest jeszcze drugi aspekt tej sprawy.
Obecnie ( co pokazują powtórki) w czasie rzutu rożnego dla rywala pod NASZĄ bramkę kotłuje się 11 NASZYCH graczy.
Do tego z 8 graczy rywala.Razem mamy w szesnastce , aż 19 graczy!
Rywal często zostawia  na swojej połowie tylko 2 graczy z pola, by na wszelki wypadek ubezpieczali  wasne pole gry.

Już to budzi zdziwenie, gdy po rożnych,wolnych tracimy gole.
Przecież MAMY liczbową przewagę pod swoją bramką : bo jest bramkarz plus 10 graczy z pola!
A mimo to tracimy bramki właśnie po wolnych i po rogach ( np ta kuriozalna z Błękitnymi po wolnym bitym przez rywala  prawie z połowy boiska... w kierunku naszej bramki)
Jak widać gówno daje takie "zatkanie własnej bramki" swoimi graczami.

Czy nie lepiej byłoby gdyby z PRZODU zostawało co najmniej 2 ofensywnych graczy, szybkich, mogących właśnie przejąć wykopaną "na aferę" piłkę i takich którzy ( jak np Peszko czy Tonev) popędzili by na bramkę rywala.

Matematyka pokazuje , że rywal musiałby wtedy zostawić nie 2 a co najmniej 4 graczy blisko swojej połowy, a więc mógłby posłać pod NASZĄ bramkę zaledwie  6 graczy.
A i wykopane , przy obronie, piłki nie byłyby "oddawane za darmo".

Obecnie , niestety, niemal 100% piłek wybronionych,wybitych wraca, bo nawet ten napastnik który teoretycznie gra "na szpicy" (Sadajew, ew. Kownacki) wracają pod WŁASNĄ BRAMKĘ i nie ma nikogo kto mógłby wybite piłki przejmować ( cofają się na własną 16-tkę również teoretycznie szybcy skrzydłowi-Pawłowski, Foirmella, Lovrencics).

Jak widać paradoksalne  ta "murarka" NIC DOBREGO NIE DAJE ,(bo w dalszym ciągu Lech traci większość bramek po wolnych ze stojącej piłki, wrzutkach na 11-kę, czy po rzutach rożnych).

A tu dalej z uporem maniaka, CAŁA WŁASNA drużyna kotłuje się pod WŁASNĄ bramką.
A bramki ( 2 z CWKS Wawa w finale PP) padają po wrzutkach!.

Einstein napisał - GŁUPOTĄ JEST Z UPOREM POWTARZANIE TEGO SAMEGO I OCZEKIWANIE ZA KAŻDYM RAZEM INNYCH REZULTATÓW.

No cóż, by myśleć trzeba mieć nie tylko w głowie mózg, ale umiejętność wyciągania wniosków z napływających danych,z sukcesów i z porażek.
Jak widać.... danych jest od zajebania ... i systematycznie ich przybywa, co mecz napływa nowy ogromny pakiet danych... a wnioski mamy typu... brak doświadzenia, pech, brak ogrania, presja za duża.
Pytam się więc.
 Kto trenuje tych graczy? Kto "smaży taktykę meczową"? Kto tam tak naprawdę rządzi (w Lechu)?.
Bo aż strach gdy odpowiedzią jest  ==> trenuje to zbiorowisko grupa nawiedzonych (następnych) zawodowców ( czyli tych co systematycznie sprawiają ZAWÓD!).

Brrr, aż strach się bać co będzie DALEJ.
Bo jak wiemy.... dobrymi chęciami piekło wybrukowane, a tu potrzebny jest WYMIERNY SUKCES!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz