Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 4 grudnia 2017

MÓJ LECHICKI KAC

Kolejny mecz, kolejna "koncepcja" i "zmiana w stylu... "a może się uda" ( Barkroth na lewym, Jevtić- na środku), kolejna też taka zmiana, która nie wypaliła. Powoli kończą się możliwości zmian z których  żadna nic nie daje. Nie ma zmiany "oblicza drużyny".
I wydaje się, że zmienić oblicze drużyny może jedynie "czarny na twarzy" Tetteh czy sprowadzenie hurtem do Kolejorza Chińczyków/Japończyków, albo Czerwonoskórych.
To nie czarnowidztwo , ale obraz NIEMOCY Lecha w konstruowaniu akcji ofensywnych, co pokazuje BRAK inwencji, pomysłu, brak formy, a może piłkarskiego talentu i umiejętności? A to przecież "tylko" rozgrywki polskiej ligi!
Mam wrażenie , że kolejne zmiany też nic nie dadzą, a "próbowanie" Kurmina, Modera też NIC by nie zmieniło w tej bezsilności napastniczej. Dalej naczelnym zadaniem byłoby "na zero z tyłu" i strach w oczach gdy przez przypadek Lech prowadziłby w meczu ( nieważne z jakim rywalem).
Zresztą patrząc na to "cierpliwe rozgrywanie piłki od tyłu" zakończone NIECELNYM podaniem do przodu lub podaniem górą do Gytkjaera ( krytego przez wyższego od niego o głowę obrońcę) przypomina się ( niestety) styl gry "za Srakero i Rumaka).

Co się stało z drużyną wygrywającą po 3-0?
Najprostsze wytłumaczenie ( bo piłka to prosta gra) jest takie, że ten czas gdy Lech wygrywał po 3-0 to Lech miał z przodu dwójkę ( do wyboru) - Robak , Kownacki.
Teraz ma - Gytkjaer, Niki Bille Nielsen.
To tyle jeśli chodzi o pisanie o napastnikach.
Zaś to całe gadanie o "mentalnej sile", "problemie w głowach" niech sobie Pan Trener wsadzi w dupę ! To on ma oczywisty problem w głowie !

Przyznam też , że przygnębia mnie widok "załamanego i zaszczutego Bjelicy" właśnie teraz kiedy potrzebny jest nie "pacjent do psychiatryka" ale WÓDZ !
Bo przecież przegrana bitwa wcale nie musi znaczyć, że przegra się całą wojnę.
Jak historia uczy wodzowie wychodzili z opresji dzięki niekonwencjonalnym  a SKUTECZNYM rozwiązaniom/pomysłom zaskakującym wszystkich, nawet własnych "doradców". Bo przecież nie jest ważne JAK ważne by działanie przyniosło wyczekiwany skutek/SUKCES.
Powtarzanie błędów "do skutku" przyniesie pewnie ten oczekiwany skutek czyli ucieczkę z pola bitwy z podkulonym ogonem.

Przy okazji, nie sposób nie  skomentować wypowiedzi trenera rezerw po remisie ( u siebie) ze słabeuszem 3 ligi:




Djurdjević swoją wypowiedzią potwierdza, że pracuje słabo, że pozwala na obijanie się, na leserstwo, toleruje "wypoczynkową grę", nie zmusza młodych graczy do "wysiłku ponad siły" coraz bardziej bawiąc się w lechicką filozofię! Nie stawia sobie  ambitnych celów , a zaledwie "dostarczenie na trening 1 drużyny paru młodych piłkarzy" ( i ta para - Moder, Kurminowski nie zawsze gra u niego całe mecze, zwłaszcza Kurmin!).
Bo cóż to znaczy " jest nienajlepiej więc trzeba pracować ciężej" ?
A przecież "ciężka praca" i ponadprzeciętna ambicja to niby taki "znak firmowy " Djurdjevića !
Coraz bardziej rośnie we mnie przekonanie, że Djurdjević "wyżej rezerw nie podskoczy" !




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz