Szukaj na tym blogu

środa, 1 lipca 2020

Barcelona -Atletico 2-2

Co za wtorkowy mix.
Barcelona i La Liga i Warta i 1 liga polska.
No ale dałem radę.

W zasadzie nie oglądam La Liga , a wyjątek bo to "pandemiczne granie" czyli pic na wodę na trybunach i odgłosy publiki z głośników.
Na dodatek specjalnie nie przepadam z Atletico Madryt.





Grały niby drużyny z topu i wręcz oczekiwałem emocji. No i dostałem zakalec.
Niby były 4 bramki ale...
1sza bramka na 1-0 to samobój Atletico
Bramki na 1-1, 2-1 i 2-2  to karniaki.

Czułem się jak  na "konkursie rzutów karnych".
Na dokładkę były to "karne eteryczne" czyli bardziej "faulowany" przewracał się z głodu niż ktoś kogoś "wycinał". 
Takich karnych w polskiej lidze byłoby W KAŻDYM meczu kilka.
Generalnie zawód i do oglądania tylko  tzw "niski pressing" w wykonaniu Atletico ( załączam dowód gdzie widać, że 25 metrów od swojej bramki jest CAŁA DRUŻYNA Atletico)....



....oraz "gra z kontry". 
A Barcelona w zasadzie biegała wokół tego "madryckiego koła" jak w piłce ręcznej i co najwyżej mogła bić rzuty rożne, które co oczywiste ( Atletico w końcu !) kończyły się wybiciami  często "na uwolnienie".
Niby coś się działo, niby były żółte kartki ( 3 Barca 5 Atletico), ale to wszystko było takie "niby".
Jak na TAKICH rywali mecz po prostu nudny.

Co najwyżej ciekawa i zaskakująca zmiana "image" Messiego - podgolił sobie mocno czub i zgolił brodę. Teraz to po prostu kurdupel bez brody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz