Zapowiadałem, w poprzednim wpisie, mecze w Pucharze
Nar.Afryki, Championship i w hiszpańskim Pucharze Króla.
Niestety niektóre terminy zachodziły na siebie więc musiałem
dokonać wyboru.
Wybrałem mecz Togo-Tunezja , a wieczorem oczywiście kolejne
„Gran Derbi”.
Po obejrzeniu obydwu meczów pomyślałem sobie:
Czego tak naprawdę pragnie widz? Czy pełnej doskonałości czy
„twórczego szaleństwa”?.
Oba mecze jakby z zupełnie innych światów.
W Hiszpanii „Francja
elegancja”. Oszałamiająca technika, co zagranie to idealne, faule tylko
„taktyczne” a akcje wyprowadzane jak „w zegarku”.
Drugi mecz to szaleństwo improwizacji. Przygoda za przygodą.
Najpierw prowadzi Tunezja i jest na drugim miejscu, wychodzi z grupy.
Potem wyrównuje Togo i to one ma upragniony awans. Ale nic
to. Jeszcze w pierwszej połowie Tunezja „dostaje” karnego i …. Nie wykorzystuje
go.
Na drugą połowę obie drużyny wychodzą „pod prądem”, to
widać.
Togo ma chyba ze 3 „setki”, Adebayor strzela w słupek. By za
chwilę gracz Tunezji był ewidentnie faulowany w polu karnym Togijczyków. Karny? Za nic w świecie !!!! .
Gramy dalej.
Gramy po to by w polu karnym Tunezji za paręnaście minut wywalił
się jak długi Adebayor. Karny? Zapomnijcie.
Ale to nie koniec emocji. Po jednej z akcji reprezentantów
Tunezji ich gracz wbiega przed graczem rywala w pole karnym i .. pada jak
długi.
Karny? Nie chyba nie. Mylicie się. Jak najbardziej karny!
Teraz to już Tunezja „wita się z gąską” i wystarczy celnie
kopnąć piłkę z 11 do siatki, cóż
łatwiejszego?
Gracz Tunezji podchodzi do piłki , bierze krótki rozbieg …
bramkarz Togo rzuca się w lewo , piłka idzie w prawo …. Bramka? Nie, nie nie.
Piłka trafia w słupek!
Tunezja miała 2 karne, dwie okazje by strzelić drugą bramkę,
wyjść z grupy eliminacyjnej, nie strzeliła, przepadła. Dalej
gra Togo.
Tak się rozpisałem o tym meczu ,bo emocji było bez liku. Powtarzam…
EMOCJI!
Nie kolejnego „spektaklu” w arenie marzeń i bredzenia
Szpakowskiego odmieniającego
„karkołomnie”-Arbeloja, Arbeloi, z Arbeloją. No cóż…
Spektaklu „czysto piłkarskiego”, ale do tego zbyt idealnego,
bez kiksów, zaskoczeń, z pełną „dyscypliną taktyczną”..
W meczu drużyn afrykańskich było widać błędy, masę błędów
.Czasami brakowało graczy na środku boiska, piłka szybko latała tu i tam,
mnożyły się sytuacje bramkowe ,które
wykorzystywałby Messi grając „o kulach”, były parady bramkarzy w sytuacjach z
rzędu „nie do wyciągnięcia”. I do tego była pasja, łzy na trybunach, rozpacz jednych,
radość drugich, kolorowo i egzotycznie.
Czy takie „zwroty”
były w Hiszpanii? Czy ktoś lał łzy w Madrycie? Nie!
Za to po takim
„afrykańskim meczu” wraca nadzieja, że czasem „pieniądze nie są tak, do końca,
w sporcie ważne”. Że będą jeszcze takie „niedoskonałe mecze” z takim właśnie
potężnym ładunkiem wrażeń, irytacji,
niedowierzania, beztroski taktycznej kiedy jeden gracz „rzuca się do pojedynku”
z 3 obrońcami „nie przetrzymując piłki” i „nie grając tyłem do bramki”.
Cóż można powiedzieć. Na takie mecze w Pucharze Narodów Afryki czekałem.
Teraz pozostaje nadzieja, że i w następnych meczach , już ¼
rozgrywek choć raz zdarzą się podobne emocje.
I wtedy być może powiem… co ? Kolejne „derbi”? Nie, wolę
oglądać mecz Nigerii……
PS 1: Nie odmówię sobie skomentowania „składu wycieczki do
Hiszpanii”.
Jednak pomyliłem się. Pojedzie 4 bramkarzy ( Wandzel, syn
starego Wandzela musiał).
Wniosek? Może wreszcie mamy naprawdę dobrego bramkarza
oprócz Burića, a jest nim Szymański?
Obrońcy… bez komentarza. Bo o braku „normalnego zmiennika „
( nie mówię o Kamińskim czy Wołąkiewiczu) dla Henriqueza to już nie warto
pisać. Pomyliłem się i to Cyfert jedzie, a Gajda może zabierać rzeczy z
„pierwszej szatni”.
Reszta… bez niespodzianek, chyba że ktoś zapyta? Po co
Arboleda jedzie do Hiszpanii skoro okulawiony i może spokojnie chodzić „na
salkę” w Poznaniu. No ale „polityka to wyższa szkoła jazdy” albo „ do polityki,
prognozy pogody ma zaufanie tylko młody”.
Pozostaje pytanie ostanie: Jak skończy się historia
Teodorczyka i czy „dojedzie” ten wymarzony obrońca?
Akurat Robak tak źle nie skończył ;) Dość przeciętny kopacz, coś jednak potrafił, pojechał sobie do Turcji, zarobił kasę (choć podobno nie płacą zbyt regularnie). Nie każdy może być drugim Lewandowskim. Tak mi się wydaje hehe
OdpowiedzUsuńWitaj Mefju
UsuńNo nareszcie, bo poczulem się nieomylny jak wróżka Honorata (co to mi pryzsyła SMS-y że w kartach tarota mam wielkie szczescie i pieniądze tylko... muszę odesłać SMS-a za 4,50 plus VAT).
No dobra o Robaku. Pamietam jak sobie radził w Widzewie, kiedy "wymiatali " razem z Sernasem. I powiem Tobie, myślałem , że z niego będzie niekiepski "kozak". Zlożyło się inaczej. Sernas pojechał teraz do Turcji (he he he0 , a Robak wraca coś tam pod nosem brencząc. Ponoć Wisła, ale oni nic na ten temat nie wiedzą :-O
Może Podbeskidzie? Ruch? W końcu "niby za darmo" więc moc popytu na niego chyba będzie i nie utknie w 1 lidze. A szkoda by było, bo przecież nawet zagrał w Reprezentacji. Jak dla mnie Mefju to on nawet kasy tam nie ugrał, czyli "dupa blada". Ciekawe jaki będzie dalszy ciąg z Robakiem ?
Pozdrawiam i liczę na komentarze, a także że Inni się obudzą ze snu zimowego
Waldas