Borussia
Dortmund-Hannover 96 , 1/8 Pucharu Niemiec- transmisja w Orange Sport =
komentatorzy: najlepszy z tej stacji czyli Leszek Bartnicki i „mendzący”
Radosław Gilewicz. Przyznam jednak, że dzisiaj ich „rozmowy na antenie”
prowadzone były bez wymądrzania się i z dużą znajomością rzeczy. Generalnie,
szkoda że Leszek Bartnicki marnuje się w „niszowym” Orange-Sport.
Oglądam mecz nie dlatego, że gra „polska borusia” , ale
podoba mi się ten ich sposób gry. Ruch z piłką i bez, zaawansowanie techniczne
wykorzystujące tą mobilność.
Patriotyzm nie ma tu nic to do rzeczy. Liczy się „piękno
futbolu”.
Jak w LM Borussia pokazywała „świeży sposób na grę” (szczególnie pamiętam ich doskonały mecz z MC
w Manchesterze) tak i teraz są po prostu lepsi od rywala.
Hanover przez długie okresy gry nie wychodzi poza swoją polówkę.
Borussia gra cierpliwe, by co chwila „po barcelońsku” przyspieszać
i „kąsać” rywala ( Błaszczykowski i Goetze).
Szkoda, że nie mogę nagrywać poszczególnych akcji ale np.
wejście w pole karne Piszczka (a to w końcu boczny obrońca) było bajeczne.
Szkoda też, że zamiast strzelać ( a miał do bramki z 5 metrów) podawał do
„będącego na wślizgu” Lewandowskiego. Złe rozwiązanie i zamiast bramki, tylko
wrzut z autu z drugiej strony boiska. Szkoda.
Tak powinien grać taki boczny defensor.
Widziałem 2 i 3 bramkę.
Szczególnie ta 3 bardzo „inteligentna”. Rzut wolny z 16 metrów bije Goetze i
strzela „szmatę” ale POD wyskakującym w górę „murem” Hanoveru. Piłka prawie
„kula się” do bramki…. Bramkarz stoi jak zahipnotyzowany w innym rogu i…….
Goool.
Mądrze pomyślane, super wykonane.
Po pierwszej połowie mogłoby swobodnie być z 5-0. To może
nie deklasacja ale przewaga określonego „klopowskiego” systemu i sposobu gry.
Na taki sposób i do tego wykonywany „punkt po punkcie” chyba
żadna drużyna (nie piszę tu o Barcelonie) nie potrafiłaby znaleźć sposobu.
Przez chwilę pomyślałem jakby wyglądał np.. mecz Borussia D.-Legia np. w fazie
grupowej LM.
Pomyślałem i… przestałem myśleć, bo to przecież „inny
piłkarski świat”.
Coś jakby pojedynek Brazylia- Luksemburg w męskiej
siatkówce.
Druga połowa za chwilę.
Na boisku są już gracze z Dortmundu, brak graczy z Hanoweru.
Komentarz sprawozdawców „pewnie już zniechęceni siedzą w autobusie do
Hanoweru”.. he he he.
W 66 minucie wchodzi
Sobiech. Coś się chociaż dzieje, bo przewaga Borussii przygniatająca.
I z tego „niedziania się”, pewności, luziku dortmundczyków,
piętek i „zagrań pod publiczkę” „robi się” bramka Dioufa, po błędzie Hummelsa i
jest już „tylko” 3-1.
Klopp się na maksa wkurwia na linii na swoich graczy bo
Borussia „siadła”.
Jednak w 84 minucie
piękna „centrala” Lewandowskiego (!!!) do Goetze i ten strzela swoją
TRZECIĄ bramkę i jest 4-1. Schodzą Goetze, Reus, Błaszczykowski…
A w 89 minucie
nareszcie bramka Lewego.
5-1 = i łatwo, i miło, i przyjemnie
Borussia Dortmund
kończy „fajerwerkiem” bardzo udany dla nich rok 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz