KGHM – Śląsk 4-0
Trzymam kciuki
za KGHM.
Dlaczego?
To
oczywiste. To „kiepscy” najbardziej naciskają ( no powiedzmy… He He He) Lecha.
Po pierwszej
połowie przyznać muszę, że są lepsi od
„miedziowych” bardzo skupionych na „polskiej kontrze” i obronie.
Bramkę strzela i
to właśnie po kontrze Małkowski w 34’.
Za to druga
połowa to „miód na moje serce”.
Zawsze
powtarzałem że można „tkać piłkarskie koronki” ale to oczywiste —liczą się
strzelane bramki.
Małkowski miał dziś
dzień konia.
Do pierwszej
dołożył drugą w 57’ i w pewnym sensie asystę bo to po jego bombie piłkę do
bramki dobił Papadopulos.
Ten którego
pudło w 65’ może spokojnie być mianowane na „pudło kolejki”.
Co się nie
odwlecze… i mamy w 83’ już 4-0 po bramce strzelonej przez Jeża ( zresztą bardzo
ładna cała akcja).
Mogło być i 5-0
, ale pozostało na 4-0.
Gęba mi się śmieje
choćby dlatego że lubię „lubinian” choć ta drużyna niestety „trwoni możliwości”.
Dziś nie
roztrwoniła i „obiła” „Malinowe Nosy z Wrocka”…… już uważam niedzielę za udaną!
Komentatorzy:
- to jest taki
element siły fizycznej
- powoli,
chodem, wraca do defensywy
- tutaj
wykorzystanie odwagi oraz siły fizycznej Pawelca
- Papadopulos
chciał jeszcze obsłużyć Jeża
- nie siedzi dzisiaj piłka wrocławianom na
nodze
Meczowe statystyki
KGHM – Śląsk
Strzały 14/15
Celne 8/4
Posiadanie
piłki 35/ 65 %
Rożne 6/6
Dośrodkowania 15/26 – i tu widać, że można sobie dośrodkowywać do
bólu i nic z tego…..
Faule 13/14
czyli mecz w sumie prowadzony
fair
Żółte
kartki 2/2
Widzów przyszło
12 369 (całkiem przyzwoite obłożenie- stadion na 16 086 czyli aż 90,14 %)
Górnik-
Ruch 2-0
Co za "emocje"!
No chyba że
takie czy piłka wyjdzie/nie wyjdzie na aut.
Zagrania „ligowe”
i nuda. Jakby prawie wszyscy ligowcy umówili się że trzeba „obniżyć poziom
frekwencji” i tak już niski.
Jedynie KGHM/Śląsk „uszanowali” tych co wydali
pieniądze na bilety - reszta pięknie „wpisała się” w mój wczorajszy cytat z Rejsu-Piwowskiego..
Reszta i w tym
Górnik i Ruch mają to serdecznie w „d….”.
Podsumowaniem „inwalidztwa”
było 35 minut "tak zwanej gry w piłkę", na boisku, w wykonaniu niedawnego Lechity czyli Marcina Kikuta.
Nawet jego
trener nie strzymał i po pierwszych 35 minutach zdjął go z boiska by się dalej
nie kompromitował.
I ja nie
strzymałem bo wyłączyłem mecz w 36 minucie, by wrócić w 70 minucie.
Ponoć niewiele
straciłem.
Komentatorzy:
- jeśli jest to
gra ciało w ciało to ten zawodnik ginie (Węgrzyn o Starzyńskim)
- Górnik i Ruch
SZYBKO WYCOFUJĄ SIĘ DO TYŁU :-0
- ma takie dobre
bramkarskie ruchy
- Zieńczuk mógł
zrobić lepszy użytek z lewej nogi
- podobać się może Jeleń, podobać się może ten
jego luz w bieganiu
- ależ miał pecha Jeleń…. W zasadzie źle
zagrał, piłka go uderzyła
- Starzyński ma
to cos, przyjemnie się na niego patrzy ( a to jest wyznanie miłosne Węgrzyna .
Węgrzyn lubi młodych chłopców którzy mają „to cos” !)
- Zieńczuk… prostopadłe podanie… a właściwie jego
próba
Nawet mi się nie
chciało spisywać statystyk pomeczowych.
Z ulgą przyjąłem
litościwy gwizdek sędziego.
Patrząc co się
działo w tej kolejce ( 6 razy piach i plaża, 1 raz piłka nożna) nieco ze
strachem czekam na to co będą wyrabiali gracze w Białymstoku. Będą grali w
piłkę czy „tylko” ciałem albo „w kosci”?
Aż strach się
bać!
I przypomniałem sobie to ogłoszenie " Słońce, piasek, woda ..... zatrudnię do pracy przy betoniarce".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz