A jednak
oglądałem co większe kawałki meczu z San Marino przeplatane meczem
Francja-Hiszpania.
„Nasz
mecz” jak to mecz z „takim siłaczem”. Odbył się, punkty dopisane.
Nie o
tym jednak.
Oglądałem
studio pomeczowe POLSAT-u.
Miałem
wrażenie że „znawcy” (Kowalczyk, Kołtoń) najbardziej zadowoleni byli
(szczególnie Kołtoń) że „wreszcie wypromowali Salamona”.
To uparte „wpychanie do kadry” znalazło zresztą potwierdzenie w dzisiejszym
komentarzy w PSportowym (przy ocenach graczy) cyt: „Bartosz Salamon 6
Debiutu w kadrze doczekał, zanim po raz pierwszy dane mu było
zagrać w pierwszej drużynie Milanu. Ciężko oceniać stopera w meczu, gdy
przeciwnik niemal nie wychodzi z własnej połowy. Widać po Salamonie jednak, że wie na czym
polega wyprowadzanie piłki: Umie zagrać krótko, ale i daleko, dokładnie. Nie
było tego - tak charakterystycznego dla Marcina Wasilewskiego - uderzania na
oślep, bezradnego rozkładania rąk przy każdej próbie rozegrania.”
Ja przekornie powiem , że powyższa ocena pasuje mi jak ulał
do… Marcina Kamińskiego. Zabawne prawda? Dziennikarze w studio byli za zachwyceni
„jakiego to oni dokonali epokowego odkrycia” i teraz pewnie tematu „Salamon”
uchwycą się zębami, bo przecież „to oni mają NOSA”.
Czym przeważa Kamiński nad
Salamonem? Proste!
Gra w reprezentacji U-21, GRA W KLUBIE mecz w mecz ( Salamon
siedzi na ławce… a ławka to przecież tylko ławka, nieważne gdzie, czy w
Ułan-Bator, czy w Barcelonie).
Do tego prawdopodobnie NIKT Salamona W AKCJI nie widział, bo przecież NIKT
specjalnie nie wyjeżdżał do Włoch, by sobie go pooglądać ZA WŁASNE BEJMY!
Stąd moje zdroworozsądkowe pytanie.
W czym Salamon ( ten którego widzieliśmy przeciw San Marino)
lepszy od Marcina Kamińskiego?
Bo że Kamiński lepszy od Wasilewskiego ( dzięki Ci Boże że w
Lechu rządzi Zarząd nie kibole) to widać
gołym okiem i nie potrzeba mi „nawiedzonej eksperckiej mądrości” Panów ze
Studia Polsat czy z Weszlo”.
A tak nawiasem mówiąc.
Pytam gdzie są znawcy „wpychający” do Lecha Radomskiego,
Jodłowca, Banasia, Sadloka i Wasilewskiego, właśnie ?
Waldek, ten mecz mimo wyniku był jeszcze gorszy od spotkania z Ukrainą. Oni wyszli na murawę, by
OdpowiedzUsuńzagrać na rutynie, doświadczeniu, wyższości. Nie było w tym jednak w ogóle stylu, zaangażowania, determinacji,
ambicji, polotu, pomysłu.
Proste błędy techniczne (w przyjęciu piłki, dokładności podań, pilnowaniu liniu spalonego), błędy
personalne (Milik). Brak jakiegoś konceptu na grę, w myśl zasady "tak czy owak z nimi wygramy, bo
to ostatni zespół rankingu FIFA"
Co do Kołtonia, to moje zdanie znasz. Odpisałem Ci także na Facebooku.
Kadra PZPN-u wygląda jak zbieranina wypalonych najemników na jeden turniej, którzy teraz grają
bo muszą, bo tak wypada.
Nie widać tam radości z wykonywanego zawodu.
Tyle tytułem kadry. Jestem kibicem Wisły i z nią będę zawsze (nawet jak spadnie do ligi okręgowej),
ale ten PZPN-owski produkt mnie z roku na rok co raz bardziej do siebie zniechęca.
Podobnie jak kraj i naród.
Cieszę się, że liga wraca. Wreszcie jakieś emocje prosto z serca. Może poziom rozgrywek bardzo niski,
ale przynajmniej poczucie tożsamości ze swoją drużyną bardzo duże. Myślę, że zarówno w moim, jak i Twoim
przypadku.
Pozdro.
M.
No właśnie
UsuńKadra to takie "zadęcie". "Wielkie Gwiazdy", a tu proszę.. cienizna. A powinni ":rozjechać" po blamażu z Ukrainą. A to co? Pobiegali, odbębnili , skasowali i... do domu.
Najszczerzej o tym powiedział Obraniak i bez zalewania "jestem szczęśliwy że wracam do domu". Za to proste powiedzenie należą się Jemu słowa pochwały.
Bez tego "lukrowania gowna" i " pływania synchronicznego". To co powiedział pokazuje ( co czujesz i Ty) tą "śmierdzącą atmosferkę" w kadrze i wokól niej.
Co do Ekstraklasy.. to mecze kadry, taka negartwna reklama przysłużyła się lidze ogromnie. Jakoś łatwiej znieść te wszystkie "fikołki". No dobra , wesołych świąt pozdr Waldas.
Waldek, bo Polska to chujowy kraj. Mentalnie. i to się objawia w każdej dziedzinie życia. Ta chujowość jest tylko potwierdzana przy zderzeniu z kimkolwiek z Zachodu - tylko tyle i aż tyle.
OdpowiedzUsuńMarcin
UsuńProponuję pojezdzić po Europie i okolicach. Zapewniam... z większej odległości lepiej wszystko widać.
Ja trochę się najezdziłem, mieszkałem nawet u "miejscowych" Holendrów. Co prawda nie wychynałem poza Europę, ale znajomi podróżowali dalej i zapewniam... nie masz co sie stresowac ze żyjesz w chujowym kraju.
Może dlatego że sie parę razy przeprowadzałem, po Polsce to doceniam bardziej to co jest tu i teraz na zasadzie "cudze chwalicie swego nie znacie sami nie wiecie co posiadacie". To jest tak że ja NIGDY po DUŻEJ wódce nie popadam w agresję czy mam jakieś "doły i przekilnam". Może taki po prosru mam nieskomplikowany "nie ruski zadumcziwyj charaktier"! ;-)
Pozdr Waldas