Moim prywatnym, prawdziwym miernikiem "siły klubu" jest FREKWENCJA.
Słowo ,które zawsze sprawia mi kłopot ilekroć zmuszony jestem do jego napisania. Muszę wybierać między "frekwencja-frekfencja".
I niby "frekwencja" to prawidłowa forma , ale jakoś tak pasuje mi to "frekfencja".
Często pisze się /liczy popularność klubu "lajkami", artykułami prasowymi , "masuje się" tzw "medialnością".
Dla mnie miernik jest prosty - puste trybuny = klub do kitu.
Kiedyś czytałem, że tak naprawdę optymalna ilość ( zadowalająca Lecha ) to 20 000 ludzi na trybunach.
Przypominam jak duże stadiony "użytkują " polskie kluby ekstraligowe, prowadzące w tabelce - "największa ligowa frekwencja" ( w Polsce chyba tylko Termalica jest właścicielem stadionu i gra na "swoim obiekcie")
Legia = 30 967
Lech = 43 269
Lechia = 41 620
Wisła Kraków = 33 130
Jagiellonia = 22 372
Jak widać o pełnym "wykorzystaniu stadionu" ( wzorem większości stadionów Bundesligi) można pomarzyć.
Legendą staje się pogląd że "nowoczesne stadiony" napędzą popularność piłki nożnej ekstraklasowej = zwiększą znacznie ilość ludzi na tych stadionach.
Tak naprawdę klubowi ( popularnemu w swoim okręgu) wystarczałby stadion na 25 tysięcy miejsc, a co za tym idzie "ekonomiczniejszy w utrzymaniu".
Jak widać , porównując sezony 2015/2016 i 2016/2017, ilość ludzi na stadionie Lecha wzrosła, ale i tak nie doszła do tej "granicy dźwięku" czyli do 20 000 średnio/na sezon.
Były co prawda "komplety" (patrz wyżej), ale na przykład w fazie "mistrzowskiej" kiedy tak naprawdę ważyły się losy tego kto wygra ligę frekwencja była "blada" (poniższe zestawienie).
Dziwne.
Bo jak można usprawiedliwić małą ilość luda na meczu w marcu (zimno, deszcz, mecze o czapkę śliwek) to nijak pojąć kiedy w maju, miesiącu wręcz idealnym do gry w "nogę" na trybunach zaledwie 11 192 osób.
A w ostatnim w sezonie meczu (Wisła Kraków- niezły rywal) jest zaledwie 19 373 osób.
Na koniec tzw "oficjalna statystyka frekwencji" na INEA Stadionie przy Bułgarskiej.
Moja refleksja - mam wrażenie że w Polsce przekroczenie średniej 20 000 długo jeszcze będzie niemożliwe, a o pełnych stadionach w większości ligowych spotkań pozostaje tylko pomarzyć.
I decydującym czynnikiem nie są tu ceny biletów, bo jak wytłumaczyć marną frekwencję na stadionie we Wrocku czy na Pogoni Szczecin ( ceny biletów pewnie podobne jak w Poznaniu, a może nawet i niższe).
Albo "tylko" , średnio w sezonie 19 631 , na trybunach Kolejorza, najpopularniejszego w Wielkopolsce klubu, albo "tylko" 19 953 ludzi na stadionie ,w najbogatszym polskim mieście , w klubie forowanym i reklamowanym gdzie tylko można,uczestniku gier w LM, "polskim bajernie" czyli na Legii.
Bo niestety!
OdpowiedzUsuńZawsze znajdzie się tych 369 buców, żeby popsuć statystyki klubow ej frekwencji
i nie dobić do owych mitycznych 20 tysięcy.
Chciałoby sie do takich zaapelować, ale to chyba byłby głos wołajacego na pustyni i w puszczy.
(a zwłaszcza w... Puszczykowie)
PS widzę że wena pisarska Cie nie odpuszcza (pewnie ta poznanska solidność), co pewnie ma jakiś
związek z burzą transfermarketową, jaka obserwujemy, i zakładam że...
z zainteresowaniem i nadziejami...
PS2... sporymi (dodałbym ;)