O nieeeeee ...... to nie będzie o Lechu, ale historia tak do lechickiej podobna że się nie mieści w pale.
No bo tak:Liga Mistrzów , mecz Manchester City- Bayern, w Manchesterze, faworytem "ekspertów" mający "lepsze papiery" Bayern Monachium.
W Lidze Mistrzów leje klientów jak leci, w Bundeslidze także.
Na boisku sami gwiazdorzy, co to im piłka nie przeszkadza.
Niespodziewanie... bamka dla Anglików ( czy jak ich tam zwał bo Anglików tam niewielu), bramka z karnego.
Bayern jednak wyrównuje "ze stałego fragmentu gry" i na przerwę mamy remis.
Druga połowa wspaniale układa się dla tzw Niemców ( bo i tam Niemców niewielu).
Polski Niemiec czyli Lewy strzela bramkę głową? Ramieniem? No strzela bramę i jest już spodziewane prowadzenie "monachijczyków"
Jest 1-2.
Mecz zbliża się do końca więc i trener Guardiola ( też Niemiec)wzorem Skorży dokonuje "bezpiecznych zmian".Zmienia swoją "strzelbę"- Lewandowskiego na Shaqiri, w 85 minucie.
Czyli prawie jak w meczu drużyny, której kibicuję! Bronimy rezultatu, bo mało czasu już zostało.
I zaczyna się wyrabiać "po lechicku". Niby mecz wygrany, a tu jedno niedokładne podanie Robena i w 86' robi się 2-2 ( znamy takie jaja skądykś?).
No, ale teraz to już remis murowany bo jest przecież 92' a sędzia mecz przedłużył do 93'.
Figa z makiem.
Boateng pewnie oglądał mecz Piasta z Lechem ,bo wzorem Kamińskiego zaplątuje się w okrągłą przecież piłkę tak ,że rywal wychodzi sam na sam i ....z 1-2 robi się niespodziewanie 3-2 .
Piast.... sorrry Manchester City WYGRYWA !
Faworyt " sam sobie strzela bramki" w dobrym "poznańskim stylu".
Czyli frajerów na tym świecie jednak , jakby tak poszukać, nie brakuje . Nie tylko Lech to grupa ciężkich frajerów !
Co Było Do Udowodnienia... ha ha ha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz