Piłka nożna to sport ,w którym nad wyraz często używa się słowa SZCZĘŚCIE ,we wszystkich konfiguracjach.
Tym słowem tłumaczy się wygraną, ale i przegraną.
Są nawet szczęśliwe remisy.
Czyli generalnie ktoś KTO NIE MA szczęścia z zasady nie ma prawa dawać sobie rady w piłce nożnej.
Bo przecież to szczęście kiedy piłka kopnięta z całej siły wpada w okienko bramki tak ,że bramkarz MUSI ją przepuścić. Czy piłkarz chciał trafić w okienko?
W 99% przypadków raczej modlił się, by TRAFIĆ W BRAMKĘ.
Prawdopodobieństwo , że trafi w bramkę wynosi zapewne 0,3 ( albo pisząc bardziej zrozumiale - 33%. Pozostałe 33% to że nie trafi, i 33% że trafi w obramowanie.
Ot tak sobie przyjąłem nie korzystając z żadnych ( bo takich nie ma) statystyk.
Patrząc co wyprawia Lech, ile razy strzela na bramkę rywali, ile razy w nią trafia , ile razy są z tych strzałów "obramowania" to "lechicka statystyka" jest taka po 6 kolejkach :
strzelał 96 razy
celnie 25 razy
bramek 3
1 - skuteczność = strzały/celnych = 26 %
2 - skuteczność = celne/zdobytych bramek = 12%
Rywale ( licząc sumarycznie)
strzelali 70 razy
celnie 17 razy
bramki 9
1 - skuteczność = 24,3 %
2 - skuteczność = 52,9%
Można zatem powiedzieć - jak lech strzela to wątpimy czy w ogóle coś "wpadnie", gdy rywal strzela to jest tak 50/50 !
Więc tylko strzelać CELNIE na bramkę Kolejorza ! Choćby 2 razy, bo wtedy można zdobyć 1 bramkę !
To porównanie Lech/rywal mówi ( co jasne od początku sezonu) , że Kolejorz cienki w obronie, bramkarze słabi, skuteczność "rozśmieszająca" !
Wracam więc do "szczęścia".
Widać, że Kolejorz NIE MA SZCZĘŚCIA , a co dziwne to rywale to rywale tego szczęścia ( przypadek czy jak? Bo tak było ze 6 razy) mają w nadmiarze.
Nawet taka Cracovia, która strzelała celnie ( w przegranym meczu z Lechem 2-1) ZALEDWIE JEDEN RAZ i z tego jednego strzału zdobyła bramkę !
To tak jakby Lech wypełniał TOTKA i przez całe "życie" raz skreślił celnie TRÓJKĘ , a rywale co skreślą to co 2 losowania biorą niezłe bejmy!
Ale przecież piłka ( jak nam wmawia coś przeciwnego trener i gracze Lecha) to nie totolotek!
A jeśli JEDNAK w Poznaniu występuje chroniczny brak "szczęscia" to może ( i na pewno) trzeba tego "jonasza" co przynosi pecha znależć i po prostu "wywalić go za burtę". Wtedy choć pech zniknie.
Pytanie tylko KTÓRY TO JONASZ?
ps:
Na marginesie poszukiwania (ponoć) trenera dla Kolejorza przypomnę odzywkę "najlepszego kibola w historii" czyli Leonka Bonapartego.
Miał awansować "protegowanych" swoich marszałków na wyższe stopnie oficerskie. I powiedział do nich " ja się nie pytam czy jest dobry, ja się pytam czy ma szczęście".
A tzw "jonasze" jak widać nie mają szczęścia ( pytanie tylko czy są dobrzy?).
Wniosek ( po x2) prosty - WYPAD Z BARU !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz