Stało się też to o czym mawiał Czesiu Michniewicz - najniebezpieczniejszy wynik 2-0.
Bo to Legła prowadziła już 2-0 i widziała się w finale PP w Warszawie.
A tu figiel.
Górnik się nie położył, wybiegał, strzelał, mógł wygrać nawet ( po dogrywce) 5-2 ( okazja w której było 2 graczy GZ na jednego obrońce, potem słupek po strzale górnika).
Niespodzianka jak psi huj i morda mi się cieszy!
No i sukces niedocenianego od lat trenera - Marcina Brosza.
Trenera, który nie przepada za wywiadami, których unika jak ognia, który nie opowiada dowcipasów, nie jest znany z ciętych ripost, generalnie medialnie jest "nieprzemakalny".
Dziwne że nie ocenia się go za wykonywaną pracę, a przecież po kolei- w klubach w których ostatnio pracował ( Odra Wodzisław, Piast Gliwice - grał z nim w el LE !!, Korona i teraz GZabrze) ZAWSZE robił super robotę i.... odchodził albo go wywalano.
Widocznie nie umie jak Pan Turban ( na przykład) nawijać makaronu na uszy, a chce "tylko" pracować i nie daje sobie w kaszę dmuchać ani tzw "działaczom" ani "panom parapiłkarzom"!
Ja tam obok Stokowca właśnie najbardziej cenię za wykonywaną trenerską pracę Marcina Brosza.
Dlatego jego dzisiejszy sukces ( wyeliminowanie Ległej) tak bardzo mnie ucieszył.
Brawo chłopoki, brawo Trener ( a nie trenerek - Pan Dobry Wujek).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz