Takie pytanie zadałem sobie kiedy oglądałem na LechTV sparring tych "drugich" co nie grali wczoraj z Ległą ( ze Stomilem Olsztyn 1 liga)..
Dlaczego tym "drugim" chciało się biegać. Bo przecież powinni się czuć "obrażeni" że MUSZĄ biegać w sobotę, a w piątek niektórzy z nich nawet nie usiedli na ławce.
Niby dziwne pytanie kiedy pisze się o piłkarzach grających w piłkę nożną, polegającą głównie na bieganiu .
Panach Piłkarzach tak często wcześniej oskarżanych o olewactwo,minimaliz, popędzanych na obozie zawołaniem "kurwa...Panowie nie jesteście na wakacjach" przez poprzedniego szkoleniowca ( Pana Rumaka).
Proste pytanie wymagające prostej odpowiedzi.
Chyba właśnie dzisiejszy sparring ( wygrany 3-0) jest odpowiedzią..... bo tak CHCE TRENER.
Bo jego praca pokazuje piłkarzom że MOGĄ, że mają rezerwy, że mogą wygrywać mecze i kasować premie ( a przypominam: w regulaminie to właśnie TYLKO za wygrane mecze takie premie mogą skasować!).
Do tego niejednemu "zapachniało przyjęcie na salonach europejskich". Impreza na którą nie zaprasza się 'cieci", olewaczy, piłkarzy z drewnianym talentem, kopaczy.
Impreza na której są "łowcy", być może szukający przyszłego pracownika.
Nie łowcy z Łowicza ( he he he) , a konkretnych klubów gotowych płacić "prawdziwe pieniądze".
Taka "zachęta-przynęta" jak oni sami widzą może być osiągalna ale..... jedynie kiedy NIE PODSKAKUJĄ obecnemu trenerowi, którego działania zresztą mogą odbierać obecnie jako pragmatyczne i dające dobre skutki.
Pewnie niejeden z nich wertruje portal "transfmarkt" szukając swego nazwiska na "listach transferowych" z tzw "szacunkami wartości graczy".
I np. Kędziora, Kownacki, Hamalainen a szczególnie Linetty ( wartość skoczyła z 1,2 mln€ na 3,0 mln €) mogą być zadowleni że zaufali Skorży. Wymiernie ( w eurasach) wzrosła ich "wartość na rynku".
Stwierdzenie "jestem z Lecha" nie oznacza już tylko "jestem z zadupia piłkarskiego" a "z drużyny grającej po prostu dobrze" ( Mistrzostwo).
Pamietam jak cieszyłem się kiedy Rudnevs strzelał na 0-1 bramkę Legii w Warszawie za Rumaka, dającą wtedy wygraną.
Teraz czytam że kiboli razi że Lech nie wygrał 3-0 a "tylko" 3-1. I odbieram to pozytywnie!
Aż mnie świerzbi by odpisać kibolom ,tym, z Łzienkowskiej.... "i my już przez to przeszliśmy ( zauroczenie Barceloną Srakero i "guardiolą" w wykonaniu Rumaka, podaniami bez końca między środkowymi obrońcami i "lagami z wiatrem" do "żądła" - Rudiego czy Teo).
A choroba wtedy była jasna - słaby trener = słaba drużyna.
Więc na teraz odpowiedż prosta - dlaczego jest tak a nie inaczej? Dlaczego gadanie o budżecie i o odjeżdżaniu brzmią jak bajki z mchu i paproci ?
Bo ( jak i w Jadze) konkretną drużynę trenuje konkretny TRENER , a nie "wymyślony amator" wdrażający swoje poronione pomysły by grać "jak barcelona czy inne manczestery".
A przecież TUTAJ ZIEMIA... tacy a nie inni gracze z konkretynymi ograniczeniami i słabościami ( i zaletami!).
Ale w sumie... nie nasze zabawki, nie nasze małpy, nie nasz cyrk!
PS
Ciekawy jestem ilu było skautów na meczu o Superpuchar w Poznaniu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz