Paradoks 1 - kiedy epidemia zaczyna się rozszerzać ludzie martwią się meczami.
Paradoks 2 - wczoraj oglądałem dwa mecze. Nie patrząc na "wagę spotkań" ( PPolski i LMistrzów) to kiedy oglądałem po "meczu bez publiczności w Tychach " w PPolski mecz w Lipsku (RB Lipsk-Tottenham) to aż mi się zrobiło smutno. Tak jakbym ( w przypadku Lipska) oglądał "stary dobry film o Indianie Jonesie". Było wesoło, głośno, były śpiewy, walka piłkarzy na całego ( czasem nawet jakby to miał być ich ostatni mecz - tfu na psa urok!), było kolorowo i pięknie.
W Tychach atmosfera przy pustym stadionie jak na treningu w hali. Ktoś z ławki coś krzyknął, ktoś "pokurwował" i... to wszystko.
Nawet tyszanie po strzelonym golu nie mieli jak się cieszyć. No bo do której (pustej) trybuny podbiec z uniesionymi w geście radości rękami? Więc podbiegli do ławki rezerwowych ( komentatorzy siedzieli na koronie stadionu więc do nich nijak podbiegać).
Paradoks 3 - piłkarz Hanoveru 96 zaraził się,,,, nie nie na meczu a na imprezie. I tu jest problem... zimno na dworze i trzeba jeździć ZATŁOCZONYMI autobusami/ tramwajami/ metrem do pracy. Jak to wszystko ogarnąć?
Paradoks 4 - trzeba będzie zakończyć rozgrywki TERAZ to jak zostanie "wybrany mistrz" i te drużyny do el UEFA ?
Oczywiście nie wiadomo czy UEFA w ogóle wystartuje. Bo liczenie że "choroba sama z siebie padnie" trochę dziwne.
Oczywiście - jak powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel -prawie cytat " Niemcy mają większy problem niż rozgrywki Bundesligi". Podobnie też jest w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz