No nie mówię o dzisiejszym "młodzieżowym serialu" ,bo oglądałem i czytałem z "lechickiego obowiązku".
I byłem ciekawy jak poradzi sobie kadra lubianego przeze mnie Michniewicza.
Więc poziom gry był mi obojętny. Na dodatek był to tylko mecz towarzyski.
Sprawdziło się moje przeczucie kiedy wybierałem mecz w LM Real-Ajax, potem mecz el. Holandia-Niemcy.
Teraz też coś mnie tknęło by włączyć drugą połowę meczu Szwajcaria-Dania.
Mecz w tak wczesnej fazie gier eliminacyjnych jeszcze nie "o życie" ale rywale godni siebie.
Do tego przecież w kadrze Danii Gytkjaer i lubiany przeze mnie Eriksen ( jeden z lepszych europejskich pomocników, na dodatek grający w robiącym furorę w LM Tottenhamie).
2 połowa zaczęła się od niespodziewanego wyniku 1-0 dla Szwajcarii ( brama w 19 min).
Potem było jeszcze ciekawiej ,bo tylko Helweci strzelali w 66' i 76'.
Było 3-0 !
Nikt, ale to nikt pewnie nie przewidywał takiego pogromu dobrych Duńczyków, którzy zresztą przeważali.
Niespodziewanie w 70 minucie wszedł na boisko Gytkjaer. Niespodziewanie ,bo na ławce siedział napastnik Ajaxu Dolberg!
I zaczął się bal!
Coś co zdarza się rzadko, ale się zdarza . Najpierw bramka w 84 minucie na 3-1. Pewnie wielu pomyślało... bramka honorowa.,
A tu w 88" bramkę na 3-2 strzela nasz Christian Gytkjaer ( którego wartość w tym momencie skoczyła pewnie o 200 000 €).
Do końca meczu tyle co nic.
Sędzia "Z Komina" przedłuża grę o 4 minuty i.... w 92'47" Duńczycy WYRÓWNUJĄ!
Jakby się kto pytał co to jest widowisko piłkarskie to powiedziałbym... końcówka tego meczu i pogoń za wynikiem Duńczyków.
6 bramek to "musi się sprzedać" !
Brawo Dania, brawo Christian Gytkjaer, brawo ich trener który wpuszczając go zagrał "va banque" i w sumie osiągnął sukces, bo na pewno w Danii Szwajcarom przetrzepią dupsko solidnie.
Remis w TAKIM meczu, przy stanie 3-0 dla rywala i TRZECH BRAMKACH STRZELONYCH W 10 MINUT to jest sukces Duńczyków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz