widzów 4 053
Kiedy przeczytałem tytuł sprawozdania z tego meczu "Pojedynek beniaminków" uśmiechnąłem się pod nosem.
Beniaminek kojarzy się z juniorkiem, młodzieńcem, nieopierzonym naiwniakiem z mlekiem pod nosem.
A tu proszę , stare lisy, wyjadacze.. co tam... wręcz WYŻERACZE ligowi - Rachwał, Baran, Ślusarski, Bonin, Nowak, Sawala, Malarz, że rzucę parę nazwisk ot tak z głowy.
Oba zespoły to zespoły "ogranych piłkarzy" i debiutantów ligowych jak na lekarstwo ( no może jakiś Rusek).
Sam mecz.
Środek tabeli z tak zwaną klasyką ligową czyli - "dał się sfaulować" "utrzymywali się przy piłce" "mądrze grali w środku boiska" no i "szybki kontratak". Kto się spodziewał czegoś innego, dostał to co dostał -- klasyczne "niezłe danie barowe" ( zupa pomidorowa z ryżem, smażony dorsz, surówka z kapusty z cebulką i marchewką oraz rozwodniony kompot z jabłek).
Ładne 2 bramki, parę okazji podbramkowych, w sumie "wakacyjny meczyk".
Komentatorzy:
- ta piłka jest bardzo niekorzystna dla bramkarzy ( brazuka, bo okrągła???)
- to jego rola, przesuwać się w poprzek boiska
- piękne rozegranie akcji i piękne przyłożenie nogi do piłki
- Mateusz Mak zamienił się na skrzydłach z Michałem (ciekawe jak ich odróżniali)
- ... ale on głową i ciałem był w innym sektorze boiska
- chciał się wyrwać, być może NADUŻYŁ TEGO RUCHU (Ślusarski dostał czerwoną kartkę w 91' bo z łokcia walnął w zęby rywala)
Pablo natchnął mnie też bym sobie jeszcze raz odpalił mecz Lech-Wisla.
Chodzi o obronę.
No i miał rację.
Douglas podobnie jak "duet egzotyczny środkowych obrońców" plus Woląkiewicz zapominał całkiem o tym żeby pilnować swojej części boiska.
Przy pierwszym golu całe nieszczęście zaczęło się OD DOUGLASA .
Podał piłkę Teo tak że ten nie mógł do niej dojść (klasyczne wsadzenie na konia)
Potem (zaznaczyłem aktorów tego występu punktami- żółty-Douglas, czerwony -Burliga, niebieski- Wilusz i różowy, nieprzypadkowo i złośliwie- Arajuuri)
Widać jak Douglas "niby kryje" ale tak naprawdę jak z loży ciekawie przypatruje się "a co to się wyrabia" dookoła niego.
Nie pędzi za tym co go wymanewrował (Burligą) ,a po prostu "lekkim kurtz galopkiem" robi sobie przebieżkę jak emeryt.
A przecież gdyby do końca, wczepiony w kark Burligi zębami "napierdalał" wiślaka to być może zapobiegłby "zwrotnemu podaniu" Burligi ( po odbiciu jego strzału przez Burića piłka bumerangiem do Burligi wróciła) na środek pola karnego do Garguły , który spokojnie walnął w środek bramki.
Douglas, podobnie jak Arajuuri , Wołąkiewicz, Wilusz w tym meczu "bawił się piłką, która sprawiała jemu przyjemność".
Tyle tylko, że to był raczej odbezpieczony granat !
Coby nie gadać o Henriquezie ( mniej zwrotny, wolniejszy) to jednak nie wyobrażam sobie żeby on dokonywał takiej "meczowej samowolki" olewając kompletnie taktykę.
A i na forach kibole przejrzeli na oczy i zauważyli ( o czym ja pisałem wcześniej) że Arajuuri i Douglas to klasyczni "turyści" którzy korzystając z kontrakru z Lechem "przechodzą rehabilitację, podreperowując swoje zdrowie" (podobnie zresztą jak onegdaj Claasen, mistrz sparringów i treningów)..
Tylko dlaczego Poznań ????
Przecież do tych celów Bielsko Biała, Gdańsk, Białystok o wiele lepsze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz