Co to jest sukces?
Dziwne pytanie bo nie da się na nie odpowiedzieć.
Sukces to definicja która "podpada" pod definicję "punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia".
Sukces dla PZPN to wyjście z grupy.
Sukces dla kibica to wygranie meczu.
Sukces dla mnie to osiągnięcie "miejsca na pudle".
Bo czy ktoś pamięta nazwisko biegacza który zajął 6 miejsce w biegu maratońskim? Kto grał w ćwierćfinałach, a może i w półfinałach ostatnich ME w Austrii/Szwajcarii?
Niewielu, może statystycy, fanatycy .
Każdy zaś kibic powie że Polska przegrała z Niemcami "na wodzie" a potem zajęła 3 ,miejsce w MS 1974.
To jest sukces. Medal, pudło.
Wszystko co niżej to statystyka, bicie piany, dobre widowisko, ale nie sukces.
Bo patrząc że wyjście z grupy to sukces przyjmiemy że ewentualna porażka w ćwierćfinale (chyba.. z Niemcami) na przykład 1-0 to też będzie sukces.
Guzik prawda.
Nie piszmy więc o sukcesie gdy na razie do miejsca "medalowego' dzielą nas lata świetlne, a statek dopiero co wypłynął z portu w podróż dookoła świata.
Patrząc zgodnie z tą pokrętną optyką, sukcesem było że okręt w ogóle wyszedł z portu, a załoga wie że płynie okrętem i że woda jest mokra.
Do osiągnięcia SUKCESU jeszcze baaardzo daleko.
Jak dla mnie to bardziej budowanie reprezentacji, krok w przyszłość niż jakikolwiek sukces.
Tak mi to wygląda dziś krótko po 15 tej, w sobotę.
Sukces... W Polsce pojawia się wtedy, gdy staje się przekleństwem, dla tych, którzy go odnieśli. Pojawia się zawiść, zazdrość, chęć sprowadzenia twórców na ziemię. Ci, którzy kibicowali, życzyli jak najlepiej, mają dość - odwracają się, zaczynają krytykować, doszukiwać się negatywów, jakby nie mogąc znieść, że sami go nie odnieśli. Tak to wygląda w wielu sferach życia. Sorry, nie przekonasz mnie, że jest inaczej. Nie wiem tylko, jakie to ma przełożenie na futbol. Chyba jakieś tak. Przekonali się o tym: Beenhakker, Maaskant. Ci, których najpierw lud wynosił na piedestał, zostali bezlitośnie z z niego zrzuceni...
OdpowiedzUsuńPozdr.
M.
Marcin
OdpowiedzUsuńSorry ale ja staram się postawić na nogi co ma na nich stać, a nie na głowie. Trochę lodu na czoło proszę.
Znasz moje zdanie. Porażka to porażka, remis gówno warty coby go nie polerować i nie owijać w złoty papierek ( bo nagle trzeba włączać kalkulatory i zacząć modlić się o cud) .
Na razie sukcesu ŻADNEGO nie ma. Nie mieszajmy tu Polski, honoru i Ojczyzny. Starajmy się w tym hałasie myśleć!
Zabawa to zabawa. To jakby do popijawy z kumplami dorabiać "gębę" i nazwać to "osiągnięciem" bo ktoś dał radę wyjś o własnych siłach, a resztę trzeba było TYLKO znosić i to z parteru, anie z piątego piętra.
Polskie jest właśnie gadanie w stylu : a mogło być gorzej, inni też przegrywają, przed nami przyszłość bo drużyna młoda ( info- ta co grała z Ruskimi miała średnią wieku 27,45), sukcesem są remisy z silnymi przeciwnikami
Nie są sukcesem. Sukces to ZWYCIĘSTWO. No chyba że gość o kulach "przybiega" ostatni w maratonie.. to też jest sukces.
Tu grają młode zdrowe byczki nafaszerowane witaminami! No i nie za darmo.
Jak więc nie wymagać?
Ja bezlitośnie wymagam ( jak i od Lecha a Ty pewnie od Wisły) wygranych a nie remisów czy "zwycięskich porażek".
Nie idę do cyrku patrzeć jak z rąk żonglerowi wypadają co chwile kule albo gość ciągle spada z liny!
Inna sprawa że nawet w A klasie mecz to "tylko usprawiedliwienie" wyrwania się z kumplami na piwko z domu.
Nie przesadzajmy więc
Waldas