Często "wypasieni" komentatorzy "ładują łykających jak młode rekiny komentarze meczowe" kibiców formułką " solą piłki nożnej są gole".
Barokowe gadanie, gdy wystarczy powiedzieć " najważniejsze w piłce są gole". To jest ten "fun", radocha, nawet na podwórkach Wildy, w Poznaniu.
Wtedy ( przy strzelonym przez "naszych" golu ) wybucha w przestworza "gała energii".
Największa gdy Nasi gonią beznadziejny wynik i... wygrywają.
Ja pamiętam i będę pamiętał zawsze bramkę Murawskiego w meczu z Austrią w 92 minucie (ostatniej minucie meczu, dogrywki!).
Co ma piernik do wiatraka.. zapytasz Czytelniku/Czytelniczko. Ano ma.
Górnik Zabrze-Sląsk 3-2
Przyznam że to był NAJLEPSZY MECZ ligowy jaki zobaczyłem w tym sezonie ( na razie).
Był zapowiadany jako "mecz kolejki", ale pewnie wpisał się do historii OBYDWU klubów.
Ci co nie oglądali niech żałują!
No bo w 1 połowie Śląsk był "na wierzchu". Był lepszy. Grał to co chciał i "poruszał się po prawidłowych torach".
Swoje dwie , kolejne, bramki strzelił supersnajper ligi/Śląska- Paixao.
Nagle zrobiło się 0-2 dla gości i dla Górnika znikąd nie było ratunku. Kiepscy mogli "dołożyć" do banku jeszcze 3 bramki (Paixao 1x, Hołota 2x).
Druga połowa. Zmiany w Górniku, na boisko wchodzi Gancarczyk, potem Iwan.
Widać, że trener Nawałka nie stoi "zmrożony z opadniętą szczęką" przy linii, ale wywiera presję na swoich graczy i "na mecz".
Pod koniec Górnik ( Sobolewski! no niespodzianka bo to już któraś bramka w sezonie) strzela na 1-2.
Ale to "detal". Górnik dalej jest w "ciemnej dupie".
Jest 90 minuta, sędzia "dorzuca 3 minuty.
I w tych TRZECH MINUTACH Górnik strzela DWIE BRAMKI I WYGRYWA MECZ.
Uff.
Dodam.
W międzyczasie dużo się dzieje, jest walka, walka, dużo ruchu na boisku, sporo ładnych zagrań i WIARA!
W Śląsku wiara bo... "damy radę wygrać" i w Górniku wiara bo... " jeszcze mecz się nie skończył, gramy chłopy, gramy".
Szkoda, że takie dobre mecze "na polskiej ziemi" zdarzają się tak rzadko.
Komentatorzy:
- Sobol położył łokieć delikatnie na głowie Paixao, to mogło zaboleć
- walka z Kokoszką o głowę to już trudne zadanie
- tam było widać jak była ustalona linia obrony, tam po prostu nie było linii
- wysoko uniesiona głowa Kokoszki (miało być noga)
- (Każmierczak) słynie z tego że ma straszne kopyto HA HA HA HA HA
PS do meczu- ten chwalony Kokoszka ( kurde a w ogóle co to za nazwisko dla stopera) złapał już swoją 6 (!!!) żółtą kartkę. Przybylski (GZ) swoją 5.
Jak widać rywalizacja o "żółtą kosę ligi" śrubuje rezultaty.
Przypominam: "najlepszy wynik" to było 13 żółtych kartek W CAŁYM zeszłym SEZONIE !
Korona-Jadwiga 4-1
No tu też rzeżnia.
Też całkiem całkiem meczyk ( aż strach jakie będą te w sobotę/niedzielę/poniedziałek).
Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami. Jaga ( Dżalamidze, Plizga, Quintana), więc niezła "siła uderzeniowa", wyprowadzają białostocczan na prowadzenie 0-1.
No.. pomyślałem. Korona z głów!
A tu nie. Porobiło się na maksa i Jaga gasła z bramki na bramkę.
Skończyło się "rżnięciem" , czyli pogromem 4-1. Co ciekawe bramki strzelał ( 2x) piłkarz Trytko. Piłkarz znany mi z Arki. Piłkarz "prosty jak konstrukcja cepa", siermiężny i piłkarsko ubożuchny. A tu strzelił 2 razy, napoczął rywala i posypało się. Jaga spuściła manto Widzewowi, teraz sama dostała tęgie lanie. Ciekawostka.
Komentatorzy
- naraził ich na kilkadziesiąt przebiegniętych metrów
- piłka znalazła się się , niestety , pod nogami W TYM MOMENCIE RASOWEGO NAPASTNIKA (Trytko)
- (Kiełb) kiwał graczy Manchesteru jak tyczki slalomowe
- Małkowski obserwował piłkę aż mu stanęło serce
- oglądanego trenera Stokowca podsumowywać już nie trzeba
- (przed karnym dla Korony) a teraz dwie twarze naprzeciwko siebie
- zdejmował koszulkę Maciej Korzym.. w powtórce
Jak widać działo się nie tylko na boisku ale i w boksie komentatorskim. Najlepszy, połamany jak 80 latek z lumbago, jest zdecydowanie tekst o rasowym napastniku Trytko któremu "piłka trafiła się jak ślepej kurze ziarno".
Sumując- dwa mecze.
W obydwóch GOŚCIE od początku prowadzili, przegrywając. Korona i Górnik głęboko w dupę wsadzili sobie gadanie " bramka stracona podcięła nam skrzydła". Spojrzeli na zegar i zobaczyli że jeszcze pozostała masa czasu by strzelać rywalom bramki.
Rywale "przysnęli>", legli na piernatach... bronili skromnej przewagi. Nie dali rady.
Padło w sumie,tylko w dwóch meczach, aż 10 bramek- po 5 na mecz !!!!!
Szacunek dla.. Korony, szacunek dla Górnika, pochwała za bardzo dobrą grę dla Śląska.
Stokowiec ( jeden z lubianych przeze mnie trenerów) musi zacząć się martwić!
Spójrz Waldek: http://kibicujemynaszym.pl/Kibicujemy.aspx?n=2380
OdpowiedzUsuńM.
Marcin
UsuńSpojrzałem, przeczytałem, nie podobało mi się. Mocno "zatrącało" "syndromem smoleńskim" czyli "teorią wybuchu".
Ot gadanie "spiskowe". To prawie każdy mecz można uznać za "sprzedany". Na przykład Podbeskidzie-Lech gdzie Lech w meczu celnie strzelał w 1 połowie ZERO razy! A przecież Czesiu lubiany w Poznaniu i nie ukrywajcy swojej sympatii do Lecha ( stare sentymenty).
Pisząc tak dojdziemy do klasycznej "macierowiczyzny".
Ale przeczytałem :-)
Pozdr Waldas
heheheheheheheheheheheheh :) A tak Ci podesłałem jako ciekawostkę. Jak widzisz powstrzymałem się od komentarza. A z Macierewiczem to mnie ubawiłeś :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie cieszę się, że Lech odpalił procę, bo jak Wisła ma z kimś walczyć o majstra to właśnie z
"Kolejorzem", a nie dziwką...
Zdrów.
M.