Szukaj na tym blogu

sobota, 30 marca 2013

ZIMA? Czy to się dzieje naprawdę ?

Zażartowałem dzisiaj..jest. zapach jedzenia, posprzątane,podłoga wypastowana, szynka, śledzik, wódka, potrzebny tylko zapach choinki i mamy Wigilię!

Ogladałem obydwa mecze w czwartek, ale nic wielkiego się nie działo.
Widzew slaby i pozostaje się uśmiechnąć na wspomnienie komentarzy po kilku pierwszych kolejkach sezonu typu :" Widzew mistrzem? To możliwe".
Bramki dla Górnika Zabrze świadczą o tym że to niemożliwe.

Także mecz Podbeskidzia nie wywołał większych emocji.
Podkreślić trzeba wspaniałą kolejkę "życia" Korzyma i jego 8 bramek co jest sporym wydarzeniem.
Dla mnie to taki "Ślusarz z Kielc".

Sobotnia kolejka zapowiada się na kolejkę zimową więc pewnie obejrzę 1 max 2 mecze.
Nie lubię pomarańczowych piłek, banalna prawda.
Może mecz Lechii, bo przecież w następnej kolejce, w Poznaniu to z Lechią będzie się potykał  Lech!

Ubawiłem się setnie czytając następujące bzdury w PSportowym cytat :  "

Biała Gwiazda powoli wychodzi z kryzysu nie tylko sportowego, ale również finansowego. Działacze zaczęli spłacać zaległości.

Stwierdzenie, że Biała Gwiazda już wyszła na prostą, byłoby jednak nadużyciem. Szefowie klubu zwolnili kilka osób, między innymi dwóch pracowników biura prasowego, magazyniera i dwie sprzątaczki.".
 No tak rozumiem, że piłkarze zarabiają po "nędzne" 3 tys brutto więc zwolnienie 2 sprzątaczek pozwoli opłacić 2 graczy!
Ha ha ha ha.
No chyba że magazynier zarabia 10 000 miesięcznie więc znajdzie się kasa na zaległe premie dla 1 piłkarza!
A po mojemu to pensje tych zwolnionych 5 pracowników nie wystarczą nawet "na waciki" dla najgorzej zarabiającego gracza. Nie mówiąc już o zaległości wobec Telefoniki.
Czyli jak zwykle i to co zwykle: kowal zawinił a Cygana powiesili.
No chyba że to forma "wychowawcza" i piłkarze sami będą myli kible, sprzątali szatnię, prali brudne ciuchy . Jeśli tak to... szacuneczek.

Czyli normalnie.... zima w Wielkanoc!




środa, 27 marca 2013

POMECZOWE BICIE PIANY....



A jednak oglądałem co większe kawałki meczu z San Marino przeplatane meczem Francja-Hiszpania.
„Nasz mecz” jak to mecz z „takim siłaczem”. Odbył się, punkty dopisane.

Nie o tym jednak.
Oglądałem studio pomeczowe POLSAT-u.
Miałem wrażenie że „znawcy” (Kowalczyk, Kołtoń) najbardziej zadowoleni byli (szczególnie Kołtoń) że „wreszcie wypromowali Salamona”.
To uparte „wpychanie do kadry” znalazło zresztą potwierdzenie w dzisiejszym komentarzy w PSportowym (przy ocenach graczy) cyt: 
    
 Bartosz Salamon 6
Debiutu w kadrze doczekał, zanim po raz pierwszy dane mu było zagrać w pierwszej drużynie Milanu. Ciężko oceniać stopera w meczu, gdy przeciwnik niemal nie wychodzi z własnej połowy. Widać po Salamonie jednak, że wie na czym polega wyprowadzanie piłki: Umie zagrać krótko, ale i daleko, dokładnie. Nie było tego - tak charakterystycznego dla Marcina Wasilewskiego - uderzania na oślep, bezradnego rozkładania rąk przy każdej próbie rozegrania.”

Ja przekornie powiem , że powyższa ocena pasuje mi jak ulał do… Marcina Kamińskiego. Zabawne prawda?  Dziennikarze w studio byli za zachwyceni „jakiego to oni dokonali epokowego odkrycia” i teraz pewnie tematu „Salamon” uchwycą się zębami, bo przecież „to oni mają NOSA”.

 Czym przeważa Kamiński nad Salamonem?  Proste!
Gra w reprezentacji U-21, GRA W KLUBIE mecz w mecz ( Salamon siedzi na ławce… a ławka to przecież tylko ławka, nieważne gdzie, czy w Ułan-Bator, czy w Barcelonie).
Do tego prawdopodobnie NIKT Salamona  W AKCJI nie widział, bo przecież NIKT specjalnie nie wyjeżdżał do Włoch, by sobie go pooglądać ZA WŁASNE BEJMY!
Stąd moje zdroworozsądkowe pytanie.
W czym Salamon ( ten którego widzieliśmy przeciw San Marino) lepszy od Marcina Kamińskiego?
Bo że Kamiński lepszy od Wasilewskiego ( dzięki Ci Boże że w Lechu rządzi Zarząd nie kibole)  to widać gołym okiem i nie potrzeba mi „nawiedzonej eksperckiej mądrości” Panów ze Studia Polsat czy z Weszlo”.

A tak nawiasem mówiąc.
Pytam gdzie są znawcy „wpychający” do Lecha Radomskiego, Jodłowca, Banasia, Sadloka i Wasilewskiego, właśnie ?



wtorek, 26 marca 2013

20 KOLEJKA...... coraz bliżej kasy

Niby zima, niby wiosna a tu za 2 miechy z małym okładem KONIEC.
Szkoda. Rozkładają mnie te przerwy reprezentacyjne.
No ale za pasem Wielkanoc i taka "porąbana terminowo" kolejka.
Szczęściem Lech gra na sam koniec więc święta upłyną ( coby się w lidze nie działo) w miarę spokojnie.

19 kolejka okazała się dość przwidywalna więc były duże trafienia (6x piotrxxx).
Gratulacje! Gdyby Lech się sprawdził byłoby nawet 7 i to byłby REKORD WSZECHCZASOW!
Niestety nie wyszło Lechowi  ( a z gry powinno!) i..... kiszka

Na teraz prowadzi solokks (któremu Majster  się "należy"... he he he), ciekawie robi się trochę niżej gdzie zażarcie walczą  Marcin/Goal/piotrxx.
 Tam "idzie na noże".
Sumując... liga (typerów) jest ciekawa .... he he he he  :-)

solokks = było 71 + 3 = 74                                                                                                                     
waldas = 61 + 5 = 66                                                                                                           
Mefju = 58 + 2 + 60                                                                                  
Marcin = 50 + 3 = 53                                                   
Goal = 48 + 4 = 52                                                      
piotrxxx = 45 + 6 = 51                                               
Pablo = 37 + 2 = 39        


Tero typy na kolejną kolejeczkę numer 20

Czwartek, 28 marca (18:00)
Podbeskidzie B.-B. - Korona Kielce 2
Czwartek, 28 marca (20:30)
Górnik Zabrze - Widzew Łódź 1
Sobota, 30 marca (13:30)
Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok x
Sobota, 30 marca (15:45)
PGE GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław 2
Sobota, 30 marca (18:00)
Polonia Warszawa - Legia Warszawa 2
Poniedziałek, 1 kwietnia (13:30)
KGHM Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów 1
Poniedziałek, 1 kwietnia (16:00)
Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2
Poniedziałek, 1 kwietnia (18:30)
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 2 

Jak poprzednia kolejka była w sumie kolejką gospodarzy to teraz szykuje się nam "kolejka gościnna".

 I obowiązkowy wpis "przedreprezentacyjny"


Napiszę to po raz n-ty.
Jestem kibicem Lecha, reprezentacja PZPN to dla mnie taka sama ciekawostka jak Jagiellonia Białystok, KGHM Lubin czy Polonia Warszawa.
Lubię te drużyny oglądać, generalnie doceniam trenerów tych drużyn, czasem sobie powydziwiam, pokrytykuję, ale „temperatury kibicowskiej”, spoconych z emocji rąk, nerwowego sprawdzania któraż to minuta meczu, błagania „no strzelcie już wreszcie, dacie radę” czy przeklinania że przecież powinien grać A a nie B w ich przypadku już nie ma. Po meczu zaś nie krążą myśli po głowie rodzaju „no kurna czemu…..????” , albo „ nareszcie spuścili im wpierdol, prawidłowo”.
PZPN przegrała? No trudno.
Problem zaczyna się wtedy kiedy we wtorek są takie mecze  PZPN-San Marino, Holandia-Rumunia,
Francja-Hiszpania [!!!] czy Czarnogóra-Anglia (w tym przypadku to nawet nie dlatego że leją się dwie ekipy z „naszej grupy” ale zapowiada się ciekawy mecz).
Jak widać wybory niekoniecznie oczywiste.
Godziny transmisji podobne. Można od biedy przełączać, ale pozostaje pytanie: z jakich meczów na jakie ?
Prawdopodobnie postawię na….. Holandia-Rumunia i Francja-Hiszpania.
Reszta  będzie na „podglądzie wyników”.
Czy warto oglądać mecz PZPN-u mając „w zanadrzu” Francję, Anglię czy Holandię?
Sorry Winnetou, naprawdę nie warto.
Tym bardziej że w sumie będzie to mecz rodzaju Nieciecza-Flota.
A co mnie te drużyny obchodzą? No może tyle co skoki Żyły czy Stocha, czyli niewiele. 







niedziela, 24 marca 2013

NA ZŁOŚĆ MALKONTENTOM



Zadziwiają mnie, bardzo często, powtarzające się „negatywne” wpisy na stronach nieoficjalnych Lecha.
Ponoć tam piszą kibole, ci wierni i „którym zależy”.

Niby racja.  Dlaczego niby, dlaczego bardziej "ponoć"?
Z autopsji wiem że są dwa rodzaje motywowania do lepszego działania : kara i nagroda.

Czytając wpisy na forach mam wrażenie, że kibole zapominają, że by cos motywującego skutkowało trzeba stosować OBA mechanizmy i to w odpowiednich dawkach.
Najczęściej jednak piszący „odlatują w krainę marzeń” albo „ zaślepieni wściekłością tracą poczucie rzeczywistości”.
„Dyżurnymi” pomysłami są: trenować 12 razy w tygodniu, biegać w śniegu po pas, nie wychodzić z klubu.
No może teraz to ja przesadziłem, ale przy motywowaniu „swoich chłopaków” popularniejszy „kij niż marchewka”.
Czy to ma sens?
Słaby.

Co z tego, że zawodnik stara się skoro zewsząd spada na jego głowę fala pomyj. 
Czyta ( a pewnie czyta) wpisy że jest łamagą. Nikt nie zauważa zaangażowania, postępu, albo chociażby  chęci do nauki.

Biczuje się trenera po wygranych – „bo przecież rywal był taki słaby”, albo „ Kolejorz miał furę szczęścia” . Nie dostrzega się takich rzeczy jak to, że ktoś za granicą uważa że Rumak jest już „kimś” na rynku trenerskim. A o tym świadczy choćby jego 308 pozycja w rankingu trenerów europejskich.
Pozycja może nie w pierwszej 10-tce, ale inaczej to wygląda kiedy doczytamy, że lepszy tylko Skorża ( który gdzieś teraz w Emiratach) i lepszych od Rumaka w Polsce NIE MA.
Dalej wielu „kiboli Lecha” uważa Rumaka za „wuefistę” i „szuka takiego kogoś takiego jak Guardiola czy Mourinho za niewielkie pieniądze”.
Ja podpowiadam „polski mourinho  był do wzięcia – teraz Podbeskidzie” jak i „polski guardiola”.
Pytanie tylko czy tak naprawdę to ma sens.

Jestem też „za Rumakiem” z banalnego powodu.
Czuję gdzieś przez skórę, że ( obecnie) Zarząd i trener „mówią jednym głosem”. Trener na wiadomość o braku transferów (grudzień 2012) mówi „ no cóż, nie chcę przypadkowych gości, będę grał tym czym mam”. Zarząd ( Piotr Rutkowski) wykonuje jednak DOBRĄ ROBOTĘ i „ wyciąga” za „stosunkowo marne pieniądze”  dwa „mercedesy” ( Hamalainen i Teodorczyk), gdy „konkurencja” idzie „na ilość” i „podbija medialny bębenek”. Szczególnie Teodorczyk to super inwestycja.
Każde jego powołanie do kadry PZPN to 100 000 € więcej „na rynkowym koncie”.
Rutkowski robi to o czym mówi trener: wzmacnia drużynę ( bo przecież... i to dla mnie oczywiste, kadrę można uzupełnić „swoimi graczami” choćby z MESA).
To mówienie „jednym głosem” ( czego nie widziałem za Smudy, Zielińskiego czy na końcu przy Bakero) wpływa też pewnie i na zawodników.

Prezes Klimczak „prostuje” siatkę płac, więc i płatności są oczywiste, a i zawodnicy widzą że klub to nie „budka na straganie”. Wiedzą że idąc do  NASZEGO klubu spotkają to co widzą, a nie to co „pompuje życzliwa warszawska prasa”.

Wielu dziwi się ,że Rumak mówi „ nie ma zawodników rezerwowych”. Pewnie są , bo nigdy nie ma zawodników w takiej samej formie ,w całej kadrze klubu. Widzą jednak, że mają SZANSE.
Że „nabytek” nie jest sprowadzony, „by ich wypchnąć” ale by zespół grał LEPIEJ.
Dla mnie to oczywiste. Lech gra lepiej- ja jako zawodnik mam „lepsze papiery”, mogę „się pokazać”.
Tu polityka „kadrowa” wydaje się zdrowa. Pozostały być może „ogony” typu : kontrakt Arboledy, długi kontrakt „golikowatego” Ubiparipa , ale to z czasem zostanie „naprawione”, wierzę w to.
Widzę też, inaczej niż większość „frakcji niezadowolonych” powolną ewolucję gry.
Lech gra szybszą piłką DO PRZODU, stwarza coraz więcej sytuacji bramkowych, stara się zakładać „wysoki pressing”. Widać było to nawet w przegranym meczu  (0-1) z Polonią.
Teraz trzeba konsekwencji, bo przecież patrząc na długość kontraktów to jedyną zmianą w lecie może być odejście Tonewa ( kontrakt do czerwca 2014), który raczej w Poznaniu ( co dla mnie oczywiste) nie zostanie.
Reszta kadry pozostanie bez zmian, a może jeszcze dojdzie 1-2 nowych, wyselekcjonowanych, „przemyślanych” graczy.

Czytający pewnie zapyta? No co, nie widzisz mankamentów?
Widzę, ale mankamenty tak często „objawiane” są prawie wszędzie, „uwypuklane przez domorosłych ekspertów” , że właśnie przez przekorę postanowiłem pokazać, że w Lechu dzieje się dobrze.

 A o „niedostatkach” i tak napisze „zatroskany” PSportowy,"Wymiotną", Weszlo czy „życzliwi kibole” na forach internetowych  więc i ten „chodliwy temat” nie ucieknie „ z pola widzenia”… spoko wodza…..




sobota, 23 marca 2013

ROZMYSLANIA NAD ROZLANYM MLEKIEM- bierzeny w dupę od Ukrainy



Rozmyślam nad rozlanym mlekiem (przegranym meczem).
Czytam „polityczne wyziewy piłkarzy”.

Boruc „Co było powodem tak nieudanego początku? - Nie mam pojęcia. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć na temat pierwszych minut meczu. Zostawiliśmy w szatni i serce i honor. Wyglądało to mizernie. Wiadomo, też jestem za to odpowiedzialny. Mam tylko nadzieję, że takie sytuacje już więcej się nie przydarzą.”
Krychowiak „- Elementy, o których mówiliśmy przed meczem - agresywność, walka - tego wszystkiego brakowało. Nie ma co się oszukiwać, kompletnie przeszliśmy obok tego meczu a ciężko się gra, gdy się szybko przegrywa 0:2 „
Rybus – „- Na własnych nogach przekonałem się, że Ukraina grała bardzo agresywnie. Z boku boiska mogło wyglądać tak, że bardziej chcieli wygrać to spotkanie od nas…..Nie da się ukryć, że Ukraińcy z wielką łatwością dochodzili do swoich okazji. Ale podobnie było również i w pierwszej odsłonie.”

Od tego „nie wiem co się stało i honoru i Ojczyzny” dalej , ale bardziej rzeczowo jest szef Małopolskiego Związku Piłki Nożnej Ryszard Niemiec, który mówi :
. „Ton komentarzy, które usłyszałem po meczu, jest zupełnie nietrafiony. Polska grała mniej więcej na takim samym poziomie, jak przez ostatnie kilka sezonów. Niespodzianką jest wysoka "technika użytkowa" naszych piątkowych przeciwników, ich zdolność do niekonwencjonalnych form atakowania pozycyjnego. W destrukcji okazali się mistrzami balansowania między zagraniem na żółtą, a czerwoną kartkę”
- Należę raczej do świata praktyków, a nie teoretyków. Nasza szansa została sprowadzona do zera.”

Na koniec wpis na Interii podsumowujący, w większości, to co sam chciałem wcześniej napisać :
Pozwolę sobie zacytować trafny fragment tego artykułu „Teza, że wszystkich zmanierowanych gwiazdorów powinno się rozpędzić na cztery wiatry, a dać szansę młodym, głodnym gry chłopakom z Ekstraklasy, jest tyleż nośna, co absurdalna. Wczoraj przez 45 minut zachodziłem w głowę, co robią na boisku Radosław Majewski i Maciej Rybus? Odpowiedź dostałem w drugiej części spotkania, gdy na placu pojawili się tak samo bezproduktywni Jakub Kosecki i Ludovic Obraniak. Kosecki, który w lidze polskiej zdobywa bramki niczym Leo Messi, w pojedynkach z Ukraińcami kopał się w czoło.
To ma związek z tym, o czym znienawidzony Leo Beenhakker mawiał: "international level".

Zastrzeżenia mam tylko do tej myśli :
Piłka na europejskim poziomie, czyli to, co dla graczy Dynama Kijów, czy Szachtara Donieck jest normalnością, dla piłkarzy ligi polskiej, jest wciąż tylko mrzonką. Gdyby byli dość dobrzy, nie graliby w Ekstraklasie.”

Bo przecież TO o „piłkarzach ligi polskiej” można swobodnie rozszerzyć na graczy z „zachodnich klubów”- Krychowiak, Obraniak ( no ten grał choć w LE z Bordeaux), Boruc, Wasilewski ( nie gra od ponad PÓŁ ROKU), Glik, Rybus, Majewski.
Że poprzestanę na graczach z, ponoć, „lepszej 1 połowy”. Jak widać , w świetle powyższej „myśli” w środku polskiej drużyny była OGROMNA „SIERMIĘŻNA” DZIURA  przez którą „wlewali się” pod polską bramkę ci z Szachtara , ci z Dynamo, a przecież jeszcze pozostają gracze z rewelacyjnego Metalista Charków!

Po raz „n-ty”okazało się że „wyścigowa” (na polskie warunki) szybkość Rybusa, Koseckiego, Błaszczykowskiego- ten to ma choć „europejski”drybling, nie wystarczy by „wyścignąć” NIKOGO z ukraińskiej drużyny! A „techniki” większości polskich graczy ( takiej by rywalizować w tym elemencie z Ukraińcami) po prostu BRAKUJE!

Reszta to „pierdolenie o Szopenie, a muzyka Kopernika”. Czyli gadanie „borucowe” o „zostawieniu w szatni serca i honoru”.
Sorry, ale na koniec na myśl  przychodzi mi takie porównanie „ to jakby porównywać grę górala-skrzypka z kapeli zakopiańskiej i skrzypka z orkiestry np. filharmonii warszawskiej”.
Ten pierwszy „grając choćby z honorem i sercem” nie jest w stanie zagrać „trzech pór roku” Vivaldiego, gdy ten drugi zagra zarówno i Vivaldiego i „rzępolenie góralskie”