Szukaj na tym blogu

sobota, 30 czerwca 2012

LECH PO LIFTINGU ?

Czytam listę graczy Lecha zgłoszonych do rozgrywek Ekstraklasy, jak niżej:

Bramkarze: 1. Jasmin Buric, 27. Krzysztof Kotorowski, 33. Aleksander Wandzel

Obrońcy: 5. Manuel Arboleda, 3 . Ivan Djurdjevic, 25. Luis Henriquez, 35. Marcin Kamiński, 4. Tomasz Kędziora, 20. Hubert Wołąkiewicz

Pomocnicy: 17. Szymon Drewniak, 15. Kamil Drygas, 8. Jacek Kiełb, 10. Siergiej Kriwiec, 32. Mateusz Możdżeń, 16. Rafał Murawski, 24. Aleksandar Tonev, 6. Łukasz Trałka

Napastnicy: 28. Bartosz Bereszyński, 18. Bartosz Ślusarski, 14. Vojo Ubiparip, 13. Patryk Wolski 

Takich to graczy Lech zgłosił do rozgrywek Ekstraklasy.
Pytanie. Zgłosił? Czy więc nie ma miejsca dla Cierpki,Linettego,Wilka ,Ratajczaka i znowu pojadą z kolegami "być może" na zgrupowanie do Niemiec "w nagrodę". Czyli grają w piłkę nie by wejść do zespołu, ale "w nagrodę". Za co? Za "matematyczne 3-4 miejsce na ME U-17" ? Bo zagraniczne kluby patrzą coby nie "podprowadzić" Linetty? W nagrodę kiedyś dawali czekoladę. Teraz można pojechać na obóz do Niemiec i  "przybić piątkę" z Murawskim ... w nagrodę. Dziwne.
Tak samo dziwne jak "odmładzanie" . Pojawiły sie "wskaźniki młodości". A dla mnie jedynym wskaźnikiem jest miejsce w tabeli i wygrywane mecze w LE. Nie mam cierpliwości słuchać o "pięciolatce", bo długoterminowe planowanie już dawno "padło". Obecnie "modny" "horyzont zdarzeń" jest o długości JEDNEGO SEZONU.

Młodzi dobrzy? Niech grają!Słabi? To nie ma co zakrywać dziury dziurą.
 Są słabi i tyle. Kędziora dobry? Niech biega na prawej obronie. Niedobry? Niech idzie przemyśleć swoje losy w Lechu ,do MESA!Bo jak widzę "przeszeregowany pomocnik" Możdżeń lepszy od reprezentanta U-Polski znakomicie sobie tam radzącego i strzelającego bramki
Pierwsze słyszę żeby "wyjeżdżanie na obozy w nagrodę" gdy permanentnie siedzi się na ławce , czy gra TYLKO w MESA "budowały" karierę. Tak jakby miało znaczenie czy piłkarz "zaliczy" 1 czy 3 obozy, bo im więcej to tym będzie lepszy. Guzik prawda. Nie gra w "dorosłej piłce", nie gra " o prawdziwe sukcesy" i "prawdziwe pieniądze" to znaczy że jedynie "wypełnia luki", "uzupełnia skład", "nabiera doświadczenia" ( w czym? jak siedzieć by nie odmrozić sobie tyłka w listopadzie?).

Lech nam "młodnieje", ale głównie na ławce. 
 Na boisku ganiają: 28 latek, 3o latkowie, 32 latek , broni 35 latek.
Ale się nie martwmy bo dzięki "młodej ławce" Lech "zszedł do średniej 24,6" a gdyby odliczyć Kotora + Djukę= razem mają 70 lat, to Lech "zszedłby" nawet do średniej 23,6. A gdyby w kadrze znaleźli się : Cierpka i Linetty to Kolejorz "wykręciłby" jeszcze lepszy "rezultat.
Problem się zacznie gdy ta "nieogrywana ławka" będzie musiała "wbiec na boisko". Ale co się martwić na wyrost!
Wskaźniki są OK!

                

ADY MNIE NIE WKURW..CIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Karol Linetty znalazł się w kręgu zainteresowań kolejnego, zachodniego klubu. Pomocnika Lecha chce sprowadzić belgijski Anderlecht. Według doniesień belgijskich mediów, Linettym zainteresowany jest Anderlecht Bruksela i ponoć jest on bliżej transferu niż klub z Niemiec. Działacze Anderlechtu mieli już ponoć kontaktować się z PZPN w sprawie ekwiwalentu za wyszkolenie piłkarza.
Jak to czytam to mnie w "ch.." strzyka. Flaki mnie się wywracają!
Zgaszają się kluby po zawodnika.(jakiś pierdolony  agent chce zarobić).. I co? Gówno.Piłkarzyna ma 17 lat więc macierzysty klub może bezradnie przyglądać się tym "rozmowom" i liczyć na "drobne" .Dlaczego nie zgłoszą się w maju 2013 kiedy Linetty bdzie miał 18 lat? Przecież to TYLKO rok i chyba piłkarz nie straci "na wartości".A jak taki dobry to znajdzie się "kapusta". No chyba że chcą się "miglance"  "załapać na krzywika". Młode "mięsko armatnie" za darmochę. A jak się nie "wyrobi" zawsze można takiego "kopnąć w dupę".
Chciałem napisać o szkoleniu w Lechu, ale ręce mi opadły.

Lech ma 9 zespołów.
Najmłodsze to zespoły "roczników" = 2001, 2000, 1999, 1998, 1997, 1995, 1993 Pracuje "przy nich" 14 osób.

Potem Lech MESA = kolejne 6 osób.

Na koniec, na wierzchołku piramidki I Zespół = 11 osób plus 2 z MESA (Cyrak, Kasprzak).

 Mamy więc (wliczając sztab medyczny)
 31 osób "uwijających" się bezpośrednio PRZY piłkarzach.

Chciałbym tym sposobem uzmysłowić ilu ludzi pracuje w klubie PRZY SZKOLENIU. To są koszty, płace dla nich. Koszty to obozy, przejazdy, mecze.

Do tego personel "biurowy", utrzymujący stadion.
To "tylko" fundusz płac dla nich.
Nie patrząc na "diety" dla starszych juniorów, kontrakty seniorskie.



 Linetty na pewno "zaczął" od rocznika 13 bo już w Lechu był powoływany do U-15, potem U-16 i w kocu U-17.
Można więc powiedzieć że to w Lechu "został oszlifowany" jego talent. Pytanie więc jak to jest. Zawodnik jesz "szkolony" by zjawił się "dobry wujek" zabrał gracza i.. właśnie co dalej. Mamy czytać potem, że Linetty ( 24 letni już) TRENOWAŁ z rezerwami Anderlechtu? Albo kopnął piłkę z seniorami Milanu?
Nędzna pociecha dla szkoleniowców Lecha i dla kiboli liczących ,że w końcu to "właśni" wychowankowie będą decydowali o obliczu drużyny. Piszę "wychowankowie" bo to  inna "bajka" niż kupić/sprzedać jak było z Lewym czy teraz z Rudym.  
Jak działać? Ukrywać talenty "pod pierzyną".? Zabraniać wyjazdów na mecze kadry Polski juniorów ?
Wziąć zakładników spośród członków rodziny piłkarza? Dać długo spłacalny wysoki kredyt?
Jak widać sposobu chyba nie ma.
Pojawi się "pazerny" agent, "przedstawiciel" zachodniego klubu, gracz nie ma 17 lat i klub jest bezradny. Tak jak był bezradny gdy z Poznania wyjeżdżał do Włoch rodowity poznaniak Frąckowiak ( bramkarz) wielce utalentowany zawodnik.Też 17 latek. Co robi teraz? Nie wiadomo.
Ja widziałem Linety w akcji i powiem tak- to materiał na bardzo dobrego piłkarza i szkoda by "utknął" gdzieś "na bocznym boisku" nawet jeśli to jest Anderlecht ( akurat ta nazwa nie robi na mnie wrażenia) czy Borussia Dortmund.
Wkurwiam się kiedy Polacy "odchodzą za darmo", a cieszę się ( w sumie) jak klub (tu Legia) twardo "trzyma cenę" za młodego gracza i "nie sika po nogach" że zadzwonił ktoś z Niemiec. Bo przecież na darmowe to chętnych zawsze wielu.
Dlatego chciałbym by Linetty "dotrwał" do 2 lutego 2013 roku  (to jego 18 urodziny) i już jako piłkarz z kontraktem odchodził za prawdziwe pieniądze . Nie "za czapkę śliwek".
Bo wiadomo. Szanuje się piłkarza który przyszedł do klubu nie "za darmo", a "za prawdziwe pieniądze".
Od szacunku zaś, nie od "stania na korytarzu z czapką w ręku" powinien zacząć swoją prawdziwą piłkarską karierę Karol Linetty. Bo, z całym szacunkiem dla niego , graczy podobnych do niego jest w każdym z wymienionych klubów kilkunastu. Najlepszym dla niego przykładem powinna być "kariera" Marcina Kamińskiego. Gracza który przecież "z juniorów" przebił się  BARDZO WYSOKO. I jest najlepszym dowodem ,że w Lechu można zrobić karierę.

A z graczy którzy "kopnęli piłkę w Realu' zawsze przychodzi mi na myśl obrońca Krzysztof Król. Czy miał  talent? Może? Generalnie jednak nic z tego nie wynikło. Jak dla Kokoszki ( teraz Polonia Warszawa) który głośno mówił że dopiero we Włoszech "uczy się piłki". Czy się czegoś nadzwyczajnego nauczył? Powiedzieć to może "stary kibol Wisły" który widział go PRZED ucieczką z Krakowa ( podobną jak tą którą chce dokonać Linetty ,z Poznania) i potem oglądał jego "wyczyny" jako gracza Polonii Warszawa. Klubu w którym nie zawsze "łapał się" do pierwszej jedenastki. I także najnowszy przykład "kariery" czyli Michał Miśkiewicz (rezerwowy bramkarz Wisły) który "miał zaszczyt" trenować w (uwaga,uwaga) Milanie.Albo Michała Janoty który będzie "podbijał piłkarskie boiska" w.... Polsce ( w barwach Korony!).
A tak w ogóle oprócz Salamona (który też robi na razie bardziej karierę "wirtualną" czyli czytaj "internetowo-agencyjno-dziennikarską")  nie widzę ŻADNEGO gracza który "za młodości piłkarskiej" wyjechałby na Zachód z Polski, z klubu ligowego( w wieku 16-20 lat) i tam zaistniał.


PS:Salamon (21 lat) rozegrał we Włoszech 64 mecze (w Brescii i Foggii)
przez 4 sezony i strzelił aż 3 (!) bramki co wystarczyło by "zainteresowała się nim Barcelona"... ha ha ha ha.. "Uciekł" zaś z Poznania (tak jak zamierza Linetty) w wieku 17 lat.
Skończy pewnie "na  aucie" wielkiej piłki zasilając 2 ligę włoską. Albo wróci do Polski "się odbudować" na przykład do.... Podbeskidzia.


                       .

piątek, 29 czerwca 2012

5 ***** === DLA SQUADRA AZZURA

Uczono mnie "na polskim", że dobre wypracowanie trzyma się schematu.Był dobry mecz więc muszę trzymać się tego czego nauczyła mnie Pani od Polskiego.

                                            Niemcy - Włochy  1-2

WSTĘP-
Kibicowałem na Euro Niemcom. Typowałem ich ( co nie jest niczym wyjątkowym) na Mistrza.
Włochów  zacząłem doceniać w trakcie turnieju. Nie "szlifowali kości rywali", ani nie "murowali bramki".
Z meczu na mecz "rośli" (podobnie jak Portugalia). Konsekwentnie grając "do przodu", systemem 4-3-1-2   i biegając-biegając-biegając!

ROZWINIĘCIE-
Pisać o tym meczu to jak pisać o tym, że słonce świeci. Przecież wszyscy mecz widzieli.
Zatem "okraszę" mecz cytatami ze Szpakowskiego (głownie).

1-połówka

-- Loew dbający o szczegóły pierwszy pojawił się na stadionie, dotknął murawy
-- Loew , co ciekawe, stawia na graczy Bayernu, którzy nic nie osiągnęli
-- dwie piłki na boisku... już pozostała jedna
-- Pirlo w serii zwodów
-- Ale czy tak SKOŃCZY SIĘ KOŃCOWYM SUKCESEM? [moja ulubiona odzywka z 1 połowy]
-- muszą mieć włączone radary w tym kryciu  [no tu Szpak dał dupy, bo "krycie na radar" w slangu piłkarskim nie znaczy wcale, że ktoś dobrze kryje, wręcz przeciwnie!]
-- niepokorny w wyrażaniu swoich opinii w książkach, kapitan Lahm
-- [Jusko odkrywa ciekawą prawidłowość] Niemcy będą dążyli do wyrównania
-- Boateng do Gomeza, ale musnął koło bramki


2-połówka

-- Niemcy na pewno będą grali do końcowego gwizdka [ moje ulubione stwierdzenie z 2 połowy!]
-- jak czysto to wyczyścił Bonucci
-- Diamanti w Westhamie wygrał 7 goli
-- wszystko co może, rzuca na boisko Joahim Loew
-- Włosi wiedzą że najlepiej być przy piłce [kurde, ale odkrywcze...]
-- ... z wykorzystaniem Neuera
-- wydawało się, że jest już nasycony, ale nie to nie Bufon
-- czy tam było czysto, przy tym wejściu obrońcy włoskiego?
-- [Jusko o  Balotellim] wszyscy czekali na jego przebłysk geniuszu


ZAKOŃCZENIE-

Szpakowski nie mógł oprzeć się "dopompowaniu" narodowego balona. Znowu na koniec meczu "palnął odezwę do narodu". Z morza "patriotycznego wodolejstwa" zapamiętałem TO
"Był ten duch uniesienia pośród wszystkich Polaków".

Co do meczu.
 Włosi zasłużyli sobie solidnie na te tytułowe "5 GWIAZDEK". Przyjemnie się patrzyło na ich grę, słusznie była dobrana wielce ofensywna taktyka, zadziwiali bardzo wysoką techniką piłkarską, szybkością rozgrywania piłek DO PRZODU i łatwością z jaką tworzyli sobie sytuacje bramkowe, tak że niemiecka obrona momentami wyglądała jak "dzieci we mgle".
Śmiało "zjadacze pizzy" mogli wygrać "ze zjadaczami kiełbasek" 4-0 nie grając wcale systemem "murarka i wykop na kontrę" (jak często grała niedawno ich reprezentacja i włoskie drużyny klubowe).
Komentatorzy narzekali na Niemców. I niesłusznie.
 To rywal maksymalnie utrudnił im grę, bardzo dobrze bronił Bufon, z przodu byli bardziej schematyczni od "makaroniarzy". Niemiecki  schemat przegrał wyraźnie z "kreatywną wyobraźnią" trenera Cesare Pranedelliego. Trenera który drużynę włoską zmienił nie do poznania.

Przy okazji "laurka" Prandelliego.
Jako piłkarz

Włochy Juventus

    Mistrzostwo Włoch: 1980/1981, 1981/1982, 1983/1984
    Puchar Włoch: 1982/1983
    Puchar Zdobywców Pucharów: 1983/1984
    Superpuchar Europy: 1984
    Puchar Europy Mistrzów Klubowych: 1984/1985

Jako trener

Włochy Atalanta (juniorzy) =
    Torneo di Viareggio: 1993

Włochy Hellas) =
    Mistrzostwo Serie B: 1998/1999

Włochy Venezia=
    Mistrzostwo Serie B: 2000/2001

Włochy Indywidualne

    Panchina d'oro (najlepszy trener Serie A): 2005/2006, 2006/2007
    Oscar del Calcio (najlepszy trener Serie A): 2008


                                   

czwartek, 28 czerwca 2012

MECZ ZE WSKAZANIEM NA.... REMIS

                                 Hiszpania-Portugalia  0-0

Stawiałem na remis, zero-zero. Dlaczego? Portugalia ma Ronaldo i Naniego. Hiszpania to tylko Injesta, ale za to bardzo czujna w obronie.Stąd przewidywany remis.
Nie wiem dlaczego tak cały czas uważano że Ronaldo gra słabo. Trudno mu grać z równorzędnym jemu graczem skoro ten jest po przeciwnej stronie boiska. Jak dla mnie Ronaldo grał dobrze i cała obrona Portugalska, sposób gry zaimponował mi. Portugalczycy chcieli wygrać ze wszystkich sił. Hiszpanie dopiero w końcówce obudzili się.
Czy jestem rozczarowany? Chyba nie, bo mecz był żwawy i było widać że grają bardzo dobrzy zawodnicy.
Czy wygrał lepszy?Gorszy? Nie. Obie drużyny grały mimo usilnych prób na remis ( np w CAŁYM MECZU atakujący non-stop Portugalczycy strzelili celnie na bramkę rywali -- uwaga-- tylko 2 RAZY).

Cały czas, w czasie oglądania Euro, gnębi mnie pytanie.
Jak my biedacy wrócimy do "ligowej szarówki" gdzie nie ma faulu jeśli gracz nie ma rozciętej głowy/nogi/wybitych zębów. Gdzie dyskutuje się czy była ręka, a widzą ją wszyscy na trybunach i przed telewizorami , a nie widzą tego sędziowie i "nawiedzeni eksperci od 7 boleści" .
W tym półfinale sędzia dawał kartki ( jak i inni sędziowie w pozostałych meczach) za przewinienia, które "eksperci ligowi" kwitują " ja tu faulu nie widziałem" i "normalna męska walka".

Przyznam jednak że mimo swojej maestrii i "dramatu w postaci serii rzutów karnych" widowisko nie rzuciło mnie na kolana.
Dowód?
To że chwyciłem za notatnik i pracowicie spisywałem co bardziej "smakowite odzywki" komentatorów.

No to jazda.
Najpierw Pan Iwański
-- przypomina się wiersz Wisławy Szymborskiej, nic dwa razy się nie zdarza, jak w finale mundialu
-- aż spocili się hiszpańscy komentatorzy z Fernando Morientesem jako ekspertem
-- sędzia  zgodnie z przepisami jest powietrzem
-- gdyby Ronaldo przeskoczył nad Alonso mogłoby być niebezpiecznie
-- każdy z tych kibiców gdyby mógł wszedłby na murawę i strzelił tego upragnionego gola
-- czy Paolo Bento dokona jakiejś zmiany ? Czy wprowadzi świeżą krew na murawę 
                                    (to mój  ulubiony "kawałek".. he he he)
teraz Pan Ulatowski
-- Pique kolejny stoper z numerem 3 na plecach

No i zaległy "kwiatek" z meczu Grecja -Czechy, kiedy zapanowała bezładna "kopanina" .
-- muszą Czesi uważać bo słowo CHAOS wywodzi się z języka greckiego.


Jeden finalista z obstawianej pary (Hiszpania-Niemcy) już jest.
Dzisiejszy wieczorny mecz obstawiam-- wygrana Niemców.

 

                          

wtorek, 26 czerwca 2012

TRANFERY Z INNEJ STRONY

Do kiboli docierają słabe sygnały ,co do "końcowego" kształtu kadry na sezon 2012/2013, drużyny Lecha, Zrozumiałe, bo odeszło sporo graczy, "nowy' zespół nie zagrał "prawdziwego" meczu, jakieś pieniądze są- za transfer Rudniewa i z "tytułu" gry ;-0 lechitów na Euro.
Trochę się dziwię nerwowemu, "liczeniu gruszek na wierzbie" przez "starych" kiboli, bo już niejednokrotnie, przez kilka wcześniejszych sezonów było jasne ,że Rutkowski "nie  dołoży" z własnej kieszeni.
 Pisałem też, że koszty w klubie to nie tylko transfery , płace ,ale koszta funkcjonowania klubu ( nie chce mi się po raz któryś ich wymieniać). To są niekiepskie sumy i trzeba to starannie "podgarnąc" by zgadzały się rubryki "winien/ma".

To pierwsza część problemu transferów.
Bilans księgowy działalności klubu.

Druga to oczekiwania sponsorów
( nie tylko głównego, czyli kiboli), ale tych co chcą ( na miejsce S. Oliver i być może Sokołowa) wejść do klubu. To są ważne źródła finansowania ,bo to źródła STAŁE. Podkreślam "stałe" bo dochody "z kiboli"(choć ogromne) to dochody "płynne". Pokazały to mecze na jesień 2011 i wiosnę 2012.Raz kiboli było niecałe 11 000, raz ponad 30 000.
Sponsorzy "tytularni" dają  kasę zgodnie z pisemną umową więc klub spokojnie może je wpisywać po stronie "MA". To ważne w KAŻDYM BIZNESIE, mieć stały dopływ gotówki NA CZAS ( od tego bardzo zależy "płynność finansowa").
Sponsorzy nie wejdą do klubu "bez zdefiniowanej przyszłości". Pytają więc zapewne i o to kto będzie grał, przyciągał widzów ( najważniejszych ilościowo dla sponsorów bo to reklama), robił wyniki (na przykład w LE, bo to reklama w Europie). Nietrudno zgadnąć że pytają kto "pociągnie drużynę" w miejsce Rudniewa, Stilića, zastąpi Injaća, Wojtkowiaka. To nazwiska znane, reprezentanci swoich krajów (tak , tak, każdy z ich był choć raz na ławce swojej reprezentacji). Stąd jestem pewny, że jest nacisk "transferowy" na Zarząd również ze strony sponsorów.Stąd mowa o jeszcze 2 graczach (napastnik- jednak! i obrońca środkowy/boczny), bo kibole NIGDY by TERAZ (gdyby był sponsor już w klubie) takiej deklaracji nie wymusili ( bądźmy realistami!).

Trzecia cześć problemu transferów to co zrobić ze "swoimi graczami".
Jednych już "kopnięto w dupę" (Wilk, Kiełb ?,Injać) lub brakiem działania i awansu zniechęcono (Golla, Frąckowiak), sporo wypożyczono (licząc że część z nich już nie wróci).
Słyszy się, że chce "zwiać' tak dobrze rokujący  17 letni pomocniko-napastnik  Karol Linetty.
To też problem transferów , bo kadra zespołu może "pomieścić" jedynie 23-26 graczy. Jak przekonać np. Cierpkę by "cierpliwie" poczekał.... he he he ? Jak wbić do głowy młodym zdolnym 15 latkom ( np. takiemu Dawidowi Kucharskiemu, Kwasigrochowi i innym), by grali, grali, grali bo mają realne szanse, skoro widzą że to nieprawda bo "zewnętrzne transfery" zapychają "wolne komórki w drużynie".

No i czwarta częśc problemu.
Jak gospodarować "dorosłymi graczami" ,którzy są "na stanie"- chociażby graczami pokroju Arboledy, Wołąkiewicza,Kiełba, Wilka --dokupując wciąż graczy z zewnątrz ?

Jak widać "pajęczyna transferowa" to nad wyraz delikatna materia i nie wystarczy "tylko mieć kasę", ale trzeba dobrze "pocelować", podpisać kontrakt odpowiedniej długości ( jak widać w przypadku Lovrencicsa jest już postęp porównując "wtopy" z Mikołajczakiem,Golikiem, Gancarczykiem,Brumą bo kontrakt jest "tylko" na rok z opcją wykupu gracza) i martwić się o to co jest tu i teraz zgodnie ze starym przysłowiem : "cudze chwalicie swego nie znacie sami nie wiecie co posiadacie".

Na koniec lista z nazwiskami przewijającymi się w kontekście transferów DO LECHA (artykuły w prasie od 05 kwietnia do 10 maja):

1.Olkowski -Górnik Zabrze
2.Darren Maatsen -Excelsior Rotterdam
3.Bożok-PGE
4.Lisowski-Korona
5. Gero Lovrencics -Lombard Papa
6.Steblecki-Cracovia




PS:      Obśmiałem się kiedy przeczytałem, że Michał Janota ( wielka niedawno nadzieja "medialna" poslkiej piłki) idzie do Korony. Wygląda to komicznie, kiedy przypomni się jak do Korony przychodził też "by pograć" oraz "by odbudować się" piłkarz Jańczyk.
Jańczyk i Janota pokazują że "trenowanie na wymagających boiskach"  to śmiesznie mało. Trzeba mieć TALENT i charakter oraz pracować za trzech.
A pamiętam jak był czas że Lech rozważał ściągnięcie Janoty. Jak widać dobrze że nic z tego nie wyszło bo przez 2 sezony Janota nie dokonał postępu ani w swojej karierze, ani nie rozwinął się piłkarsko.

No ale temat "powrotów" Polaków na ligowe boiska z "saksów" to temat rzeka.
Generalnie takie powroty kończyły się mizernie i ze świeczką szukać "sukcesów" ( jedyny Frankowski!).
Ciekawe też jak skończą się "legendy" o zainteresowaniu "piłkarskich potęg" Salamonem. Ja myślałem że już od początku sezonu 2012/2013 wybiegnie w pierwszej 11 Barcelony. Wygląda jednak, że bardziej prawdopodobne iż za kilka lat w swoim CV napisze : "trenowałem z rezerwami Milanu".... oby....


            

TO JEST CO NAJWYŻEJ KATAR - NIE GORĄCZKA TRANSFEROWA

Po losowaniu eliminacji do rozgrywek UEFA.Sygnały przedziwne.
 A to że Śląsk ma tylko 17 graczy, a to że zamieszanie wokół Ntibazonkizy wyjątkowo "nabijane" przez agenta bo Legia (tak prawi Jóżwiak ) wcale nie ma zamiaru starać się o tego zawodnika.
Czas goni. Transfery bardzo niemrawe.

Ubawił mnie artykuł o  Termalice Niecieczy, której trenerem został Moskal.

Trener Moskal przyznaje, że zna część piłkarzy, z którymi przyjdzie mu pracować. Zaznacza też, że drużynę [Termalika Nieciecza-przyp. mój] czekają zmiany. - Ten zespół tworzą zawodnicy z potencjałem. Udowodnili to w poprzednim sezonie. Część z nich jest mi dobrze znana. Drużynę czeka lekka przebudowa. Odejdzie od niej 10 zawodników - mówi Moskal.

Nieżle.Lekka przebudowa i wywalonych zostaje 10 graczy...

Ismael Blanco na pewno nie zagra w Legii Warszawa w przyszłym sezonie - informuje Przegląd Sportowy. Piłkarz odrzucił ofertę kontraktu.
Czyli historia transferowa Legii to pasmo "pomówień" i plotek oraz "permanentne sondowanie". Przypominam jak miało być pięknie
Wolski Rafał-Borussia Dortmund 4 mln euro
Żyro-Hannover 96  2 mln euro
Novo- wraca do Legii

Okazało się :

Wolski- BVD zapłaciłoby max 2 bańki. Co i tak za gracza "raczkującego' w "dorosłej piłce jest dużą sumą.No i do tego zawodnik KONTUZJOWANY. Dla Legii to mało.

Żyro- miał przejść za "konkretne euro", Niemcy zaskoczeni o płaceniu jakichkolwiek pieniędzy nawet nie chcą słyszeć, tak że dziwne jest pisanie "Legia Warszawa nie ma w tej chwili najmniejszego zamiaru pozbywać się utalentowanego piłkarza.
Po tym, jak niemieckie media zdążyły poinformować, że Michał Żyro już związał się kontraktem z Hannoverem, piłkarz na temat ewentualnego transferu nabiera wody w usta"

Novo- wypiął się , i słusznie,na tych którzy go wcześniej wywalili z klubu


Marciano Bruma (pamiętamy go z Lecha, a jakże) szuka nowego klubu. Dał ogłoszenie.
Marciano Bruma niecałe pół roku temu rozstał się z Lechem Poznań, by związać się z Rijnsburgse Boys, amatorskim klubem z Holandii. Teraz znów szuka pracodawcy. Zamieścił nawet swój adres mailowy w sieci.

Bruma to klasyczny przypadek "ślepoty transferowej" podobnej przypadkowi Tschibamby,Wichniarka czy "transferów" (w większości przypadków) robionych przez Cracovię.


Hitowe transfery : Baszczyński,Sadlok-Ruch, Głowacki, Sikorski-Wisła Saganowski,Suler-Legia Trałka-Lech, Grodzicki,Patejuk-Śląsk,Janota-Korona.
No z takimi "armatami" to niech rywalom trzęsą się łydki.Acha- Lechia "przymierza się" do.. Rasiaka!
Ta ostatnia wiadomość zwaliła mnie z krzesła, bo po "wyczynach" w Jadze to myślałem że Rasiak pojedzie do Chin czy jakiegoś innego "rozwijającego się piłkarsko kraju".


Rodzi się pytanie, w świetle tego całego zamieszania, jaki jest dziś Lech?
O co może powalczyć, czy nie skompromituje się już w lipcu?

Mnie nawet trudno ocenić czy dziś Lech jest silny, słabo-silny czy wręcz słaby. Bo jak  cokolwiek oceniać ( w tym transfer Loverencicsa) kiedy nie widziałem na oczy Lecha w grze.Graczy istotnych kilku odeszło (najważniejszy Rudniew potem Kikut, reszta miała i tak sezon słaby) Nikt nie "przetestował" wstępnie Kolejorza w sparingu.

Pytań miliony.
 
Bramka- wiadomo

Obrona- prawa(Możdżeń?), Kamiński( jedyny pewny w tej formacji) Arboleda (???)/Wołąkiewicz-na lewej tradycyjnie Panama- pomoc czyli Trałka/Drewniak, Tonew,Murawski/Kriwiec,Loverencics- Ubiparip, Ślusarski.
Na ławce?A jak uczy doświadczenie to ławka w tak napiętym sezonie będzie miała kapitalne znaczenie ( patrz choćby Euro i to że rezerwy tak samo cenne jak "podstawowi" gracze)
 No tu same pytania- bo przecież w obronie rezerw (ogranych) BRAK-Kędziora (?), Ratajczak (??),ktoś (????),
 W pomocy???. Już przestałem wierzyć w "moc" Drygasa. Linetty??? Napastnik? Skąd go brać? Wolski? Kadra malutka. Max 17 graczy.Normalne "przedszkole". Drewniak skończy w lipcu 2012 =19 lat, Linetty w lutym 2013= 18 lat Wolski Patryk  ma 19 lat!!!
 To się nazywa OSZCZĘDNOŚĆ!?

Do tego nie od dziś wiemy że najszybciej "gubią formę" właśnie młodzi gracze. Nie mają sił na "oranie" cały sezon, często grają "po sinusoidzie".
No i nie wyobrażam sobie Lecha grającego Młodą Ekstraklasą w lidze.
Wiem. To są spekulacje i tak naprawdę dowiemy się jak Lech ma wyglądać gdy wybiegnie na  boisko 5 lipca. I jeśli przejdzie pierwszą przeszkodę w el. LE. Wtedy będzieli wiecej wiedzieli i dokąd zmierza Lokomotywa.
Na pewno nie wcześniej!



                  

poniedziałek, 25 czerwca 2012

ANGIELSKIE CATENACCHIO ---- W DOGRYWCE

                                                         Włochy - Anglia  0-0

Z różnych powodów od dawna kibicuję PRZECIW  "squadra azzura". Systematycznie życzę im jak najgorze i  cieszę się jak dziecko kiedy inni leją "makaroniarzy" w LE,LM.
Przynać jednak muszę, że w tych EURO  Włosi zyskali moje uznanie.
Próżno szukać "murarki" i gry "na kontrę", fauli gdzie popadnie by zatrzymać rywala.
Trener Prandelli "wszczepił" drużynie grę "do przodu" , fantazyjną i bez kompleksów.
Tak zresztą zaczęły mecz OBIE drużyny.
Piłka "latała" od jednej połowy na drugą, było sporo strzałów, jeszcze więcej bardzo dobrych interwencji obrońców.
Włosi "mieli " dwa słupki i wzorem gier na podwórku brakowało im jednego "słupka" by sędzia zarządził "elwę" czyli jedenastkę... he he he
Obie drużyny usiłowały "nadgryżć" rywala z różnych odległości. Z bliska, z daleka. Nie przepadam za remisami, ale 90 minut (przy stanie 0-0) oglądało się bardzo dobrze. Gra była czysta o czym świadczy że sędzia zakończył na przykład 1 połowę w 45 minucie i 12 sekundzie meczu. Nawet żółte kartki wynikały bardziej z "nadinterpretacji UEFA" niż fauli zamierzonych, złosliwych czy rokujących niebezpieczeństwo.
Nie, nie nie mam pretensji do sędziego o to "aptekarstwo", bo jestem zwolennikiem gry w piłkę nożną nie w piłkę ręczną na boisku do "nogi". Przydałoby się takie sędziowanie w naszej lidze. Wtedy może "siłacze" i "kafary" poszliby w odstawkę, a termin "walka-walka" zniknąłby ze słownika np. komentatora Węgrzyna.. Przy okazji chciałbym "zadedykować" decyzję o 11-ce dla Greków ( ręka Boatenga choć w naszej lidze byłoby ujadanie że gracz był tyłem do akcji) oraz 11 -ce dla Hiszpanów naszym ligowym sędziom. Przyznajcie. Gdyby sędziowie gwizdali w Ekstraklasie takie faule, "ręki" to mecze kończyłyby się wynikami 5-2, albo jeszcze wyższymi.
No dobra. Skąd tytuł posta?
 Stąd że w dogrywce to Anglicy chcieli "dograć do 11-tek". I to oni "założyli" murarkę, tak często przypisywaną Włochom. A Włosi właśnie atakowali, prowadzili grę i naprawdę chcieli wygrać w czasie .
Dlatego ściskałem za nich kciuki gdy przyszło do karnych. Przecież to istna loteria i tak było ( jedno pudło włoskie i poprzeczka po strzale Angola).
Uznanie i ulga, bo wygrała drużyna BARDZIEJ grająca do przodu, z pomysłem, no i mająca trochę pecha pod bramką rywala ( wspomniane 2 słupki i nieco "zawalona" okazja Balotellego).

Pólfinał Niemcy-Włochy zwiastuje  spory kawał dobrego futbolu i już teraz "ostrzę sobie zęby" na ten mecz.
Jak wiadomo obie drużyny zasłużyły sobie mocno na półfinał, a wygra lepszy.

Anglicy.. nasi rywale w  eliminacjach do MŚ  2014 będą bardzo trudnym rywalem. W tej drużynie jest sporo dobrych graczy, choć grających nieco schematycznie. Zresztą fakt , że grali jak równy z równym z  dobrymi Włochami ( do 90 min) mówi wszystko.

Teraz parę dni przerwy, a dziś o 13.oo - losowanie eliminacji do LE i LM !

                    

sobota, 23 czerwca 2012

NIEWIELE PAMIĘTAM Z RODZINNYCH MYCH STRON...

                                      Hiszpania-Francja 2-0

Jak w tytule. Mecz mieszał mi się z imprezą, konkretnie urodzinami.
Pierwsza połowa to było oglądanie telewizora przez dno kieliszka oraz grzeczne monosylaby rzucane przez kumpli nieodłącznym "osobom towarzyszącym".
Jeśli dodać do tego hałasujące psy, atmosfera byla bliska decybelom uzyskiwanym na trybunach stadionu.
Z podgladu wynikało, że mecz taki sobie, raz w jedną, raz w drugą. Przy czym Hiszpanie jakby bardziej "panowali nad meczem". Nie było to wczorajsze niemieckie panowanie, ale Benzema i spółka jakoś słabo "napadała" przeciwników.
Niewiele się działo pod bramką Casillasa.
Hiszpanie też nie grali nic wielkiego, ale czuło się że zaraz zrobią Francuzom "kuku".
No i stało się , główka i 1-0 dla Hiszpanii.

Druga połowa oglądana w większym spokoju bo cześć "klienteli" poszła do domu osłabiona i najedzona.
Niestety dalej gra nie uległa zmianie. Czyli temperatura letnia, usiłowania Francuzów "statystyczne", zagrożenie bramki rywali, iluzoryczne.
Udało się za to strzelić drugą bramkę Hiszpanom i to oni będą w półfinale "siłować się" z Portugalią, z którą dostali w ostatnim meczu towarzyskim "solidne smary".
W meczu półfinałowym nie są zdecydowanym faworytem, bo nie grają nic tak niezwykłego jak np. wczoraj Niemcy. Prezentują "futbol blady" , bez ikry.

I tyle. Mecz się skończył, towarzystwo lekko zawiedzione rozeszło się, w niedzielę ciąg dalszy ćwierćfinałów.
Tequila i tort truskawkowy skonsumowane.

           

              

GRECKIE MIELONE

                                                  Niemcy-Grecja 4-2

Zbierają sie materialy "ekstraklasowe", trochę w nich o transferach. Na razie sennie.
Na szczęście jest Euro. Kocham fazę grupową, bo to jest ta najlepsza "zabawa", gdzie słaby czasem odgryzie sie mocarzowi, albo faworyt padnie jak betka ( tu Holandia).

Dzisiejszy mecz mial jednego i jedynego faworyta. Tylko kibice Grecji mogli postawić na swoich, ale i to po solidnej porcji ouzo (tradycyjna anyzowa  wódka grecka. Taka sobie, lepsza włoska anyżówka Sambucca-Molinari)..
Mecz fajny, bo pokazał jak "rozprawiać się z "murarzami". Taka lekcja poglądowa, choćby dla Lecha często majacego kłopot z drużynami grającymi "z kontry" na Bułgarskiej.

Jaka jest niemiecka recepta?
1. Grać swoje
2. Sporo ruchu z przodu tak by gość z piłką miał komu podać prostopadle
3. Cierpliwe rozgrywanie piłki po obwodzie, a jak trzeba to cofanie jej do obrońców
4. Unikać ciągłych "wrzutek ze skrzydeł" gdy wiadomo że rywal "mocny w powietrzu"
5. Nie czaić się i strzelać z dystansu, a kiedy nie ma pozycji do strzału nie walić "na pałę" i dalej grać "po   obwodzie"
6. Ufać rezerwowym i śmiało z nich korzystać

Tak, właśnie KONTROLA NAD MECZEM to podstawa sukcesu Niemców. Czasami mecz wygladał żenująco, gdy toczył się w odległości 16-30 metrów od greckiej bramki i Grecy nie potrafili wybić piłki na połowę niemiecką.
Podobał mi się bardzo Mats Hummels . Piłkarz będący zdecydowanie najlepszym środkowym obrońcą mistrzostw (potem Pepe i Pique). Zwrotny, grający blisko rywala, rzadko grający wślizgiem, celnie podający  DO PRZODU. Całkowite zaprzeczenie "środkowego kafara" typu Wasilewski, Arboleda.
Może wielu czytających się uśmiechnie, ale dla mnie materiałem na takiego gracza jest Kamiński mający to co cechuje Hummelsa, wyjście z piłką do przodu. Marcinowi brakuje wiele, wiele do klasy Niemca, ale to podobny typ "mentalności gry".
No i , na deser, "niemieckie" bramki. Wszystkie "soczyste", dynamiczne. Mam wrażenie że i dwie niemieckie reprezentacje poradziłyby sobie na Euro. Loew stworzył  sytuację niezwykle komfortową. Wyselekcjonował co najmniej 20 graczy mogących wybiec od 1 minuty meczu, na murawę.

No i ostatnia myśl. Widać po rezultatach ( swobodna wygrana Portugalii i teraz Niemiec) że mieliśmy faktycznie najsłabszą grupę eliminacyjną. Ja tam cieszę się że nie było na miejscu Greków Polaków. Wtedy byłoby dzisiaj tak z 5-0. A tak możemy sobie pospekulować "coby było gdyby".

              

czwartek, 21 czerwca 2012

CZESI, CZESI czyli CZECHY, CZEHY (Szpakowski)

                                                      Portugalia-Czechy  1-0

Modlę się by nie było jakiejś pierońskiej burzy, bo znowu lipa.
Drugie moje życzenie nie spełniło się- komentują Szpakowski i Juskowiak. Niby lepiej że nie ma Trzeciaka, no dobra...niech będzie...jest lepiej.
Portugalia zdecydowanym faworytem i trzeba byłoby cudu  by Czesi "przeszli" Portugalię. Drużynę, która nawet przegrywając z Niemcami grała (szczególnie pod koniec tego meczu) bardzo dobrze. Także w pozostałych swoich meczach ,w grupie, nie zeszła poniżej pewnego dobrego poziomu.
Czesi? Wiadomo. Słaba grupa, przeciętne mecze, drużyna średnioeuropejskich "kopaczy" .
Mecz w 2 połowie to gra na jednej polówce, czeskiej.
Komentatorzy coś tam usiłowali "podkręcać wizję" by wychodziło ,że to niby "świetnie zorganizowani Czesi" pokonali Polaków, a teraz grają znakomicie taktycznie z jeszcze "znakomitszą" Portugalią. Ale to było "kolorowanie ekranu". I to grube.
Rzadko zdarzało się ,w drugiej połowie, kopnięcie piłki w kierunku bramki Portugalii. Nieomal z ulgą odetchnąłem kiedy Ronaldo wreszcie się zlitował i skrócił "męki" Pepiczków.
Ponieważ mecz był jednostronny miałem czas by "śledzić"  słowotok Szpakowskiego.

                                                      Zatem  cytaty "ze Szpaka" :

- Zagrał wtedy Swiętej Pamięci już Włodzimierz Smolarek [to wspominka o meczu z przeszłości]
- Poradził sobie Plaszil z Żoaą Perejrą
- Mają świadomość [gracze] temperatury i wilgotności
- [po spóżnionym gwizdku sędziego] Taka spóźniona reakcja UEFA
- Już pokazywał Valerze żeby wykorzystał Centrao
- Dobra praca sędziego za bramką z głównym
- Portugalczycy... brakuje im albo dokładności, albo precyzji
- To jest piękny urok futbolu oraz Euro [mój komentarz- jak jest piękny urok to czy może być brzydki urok?
     No chyba że jak nie urok to sraczka.... he he he]

                                                Oraz jeden cytat z Juskowiaka:

- Dobrze dla nas , bo odpadliśmy z grupy, w której Czesi prezentowali wysokie umiejętności [mój komentarz- po prostu nie wierzyłem własnym uszom]

                        

środa, 20 czerwca 2012

PO ZAWODACH

Po zawodach- tak zazwyczaj mówiło się gdy cos sie już zdecydowało i brak innych opcji.
Skończyo się to co najbardziej "lubią tygrysy" czyli rozgrywki grupowe.
Na tym etapie nie raz dochodziło do niespodzianek, gdy odpadali murowani faworyci, a potencjalne gwiazdy zostały zastępowane nowymi, świeżutkimi gwiazdeczkami.

Po rozgrywkach grupowych można powiedzieć, że te Euro są bardzo ubogie w niespodzianki. Ukraina raz "się napięła " i "dokopała" Szwedom. Dania wygrała 1-o z (jak się póżniej okazało słabą Holandią).
Generalnie jednak , jeśli mowimy o "składzie ćwierćfinałowym" to jest JEDNA niespodzianka. To są Grecy . Odpadnięcie Rosji to niespodzianka, mniei odpadnięcie Holandii która grała w pierońsko mocnej grupie.

Ostatnie mecze eliminacyjne "odsiały chętnych" i pozostały podstawowe "dania" tego menu czyli: Hiszpania, Niemcy,Portugalia,Anglia,Francja, Włochy oraz dwa "słabiaki" z naszej "słabieńkiej grupki"-Grecja i Czechy.

Nie mam złudzeń. W Europie sytuacja się 'ustabilizowała" i wszystko co się w piłce dzieje kręci się koło G-6, bo Czesi nie mają prawa wyeliminować Portugalii ,a Grecy Niemców!

Rosja wypadla z tego towarzystwa ,bo się "nieładnie zestarzała" jak i Ukraina.Starzeje się Szwecja.
Mnie zaskakują swoją grą Włosi, o których nie miałem dobrego zdania, od dłuższego czasu
Zawiedli mnie (przegrywając 2-0) Francuzi.

Patrząc na to co się dzieje można tylko zadać słynne pytanie "kto wygra Euro i dlaczego Niemcy?".

Lech już trenuje

Grają też juniorzy starsi.
Pozwolę sobie podać skład "many" która ograła Koronę na wyjeżdzie  1-4 (co nie było takie oczywiste , bo w pierwszym meczu był remis 2-2).
Bramki: 1:0 Papka-Korona (30), 1:1 Zgarda (35), 1:2 Baraniak (45), 1:3 Fontowicz (72), 1:4 Wolski (76-karny)

Lech: Wandzel - Kędziora, Witt, Sadowski, Szczupakowski - Chromiński (28. Zgarda), Bagiński (70. Fontowicz), Linetty (81. Przepióra) - Cierpka, Wolski (79. Graś), Baraniak (65. Wasielewski)

Jak widać ( nazwiska graczy już mocno ogranych zaznaczyłem kolorem niebieskim) "paka" jest silna.

Jedna rzecz rzuca się w oczy. To nieobecność w tej ekipie Zaniewskiego mocno ciągniętego "za uszy" przez Dyrektora Dawidziuka i Niesławnej Pamięci Baska.
Rumak ma widocznie normalną "piłkarską optykę" niezaburzoną polityczką i układzikami.
 Zaniewski jak meteor pojawił się praktycznie znikąd i jak meteor zniknął w czarnej próżni.i prawidłowo. Jak kompletnie nieznany nawet w szkólce w Szamotułach "klient" może "zabierać miejsce" lepiej rokującym?
Od początku to "brzydko pachniało" i było ze szkodą dla młodego piłkarza który po prostu niepotrzebnie musiał się wychylić za daleko i o mało nie wypadł.
Ciekawe kiedy znowu to nazwisko pojawi się w kontekście gry w Lechu?

                    

wtorek, 19 czerwca 2012

BURZA WYWALIŁA KORKI :-/

 Spośród nowych twarzy oprócz pozyskanego Łukasza Trałki można było zobaczyć Adriana Cieślaka z Młodej Ekstraklasy oraz wracających z wypożyczeń do innych klubów Jarosława Ratajczaka, Bartosza Bereszyńskiego oraz Krzysztofa Chrapka. Ten ostatni w minionym sezonie głównie jednak leczył poważną kontuzją i w pierwszych zajęciach nie trenował na pełnych obrotach. - Na razie trudno określić co dalej będzie z Krzyśkiem, bo nie do końca jasna jest jego sytuacja zdrowotna - dodaje trener Lecha Poznań.

Tekst o Lechu nie o Euro bo... wczoraj w Pustce była burza.
W zeszłym roku 3 razy po burzach musiałem wymieniać modem i spalone korki więc tym razem nie było TV ani netu.
Prawdą jest że zacząłem oglądać transmisje tuż przed "burzową nawałą".
Ciekawe czy zgadniecie który mecz?
Chciałem mecz Hiszpanii, ale gdy usłyszałem Trzeciaka to "spasowałem". Nie, nie da się tego gościa słuchać. Chciałoby sę powtórzyć za "jednym z portali"-- Trzeciak przestań pierdolić.
Przełączyłem zatem na Poznań i... burza.

Wracając do Lecha.
Pojawiły się nazwiska Chrapek, Ratajczak. Ludzie, o których pytałem nie raz. Wydaje się, że te przygotowania określą ich miejsce lub brak tego  miejsca w Lechu Poznań raz na zawsze. Nareszcie zostanie określona ich przydatność dla klubu bez tego "chromolenia dawidziukowskiego".. pokazał się z dobrej strony.. ale idzie na wypożyczenie.
Zdumiewa też to co powiedział Rumak o Wilku i Kiełbie, skoro wcześniej klub wyraził się jasno  "Ryba i Wilczek--- droga wolna". No ale konsekwencja i spójność w wypowiedziach różnych ludzi w Lechu to sprawa trudna.
Tu zastanawia mnie rola p. Rzecznik czyli Pani Dzios. "Gębą" Lecha jest Rumak, Piotr Rutkowski, Prezes Klimczak, a Pani Rzecznik jakby nie "rzecznikowała". Ostatnio smętnie siedzi przy "stole klubowym" i enigmatycznie się uśmiecha. Ciekawe.

No dobra, mam nadzieje że dziś nic już nie przeszkodzi w oglądaniu ćwierćfinałów ME.

         

niedziela, 17 czerwca 2012

KORESPONDENTKA Z WARSZAWY -- O STREFIE KIBICA

 Po meczu pozostał żal i wspomnienia.

Szkoda tylko, że ludziska nie będą mieli okazji bawić się na następnym meczu Polaków. Nie mowię o tych co mieli furę szczęścia by na te 3 mecze się "załapać" na stadion, ale i o tych co dotarli na Strefy Kibica.

Miałem nadzieje że napiszę co działo się w ST w Gdańsku,Poznaniu i Warszawie.
No ale jak wiadomo- plany jedno, rzeczywistość drugie.

Poznań
Miałem tylko info, że strefa została zapchana na maxa i szybko trzeba było "odejść z kwitkiem".

Gdańsk
Kumpel nie pojechał, wspólnie opijaliśmy  mecz oglądany na 50 calach.

Warszawa

Tu dała radę moja córka. Liczylem na nią i się nie przeliczyłem.

Parę wrażeń.

"Jechałyśmy, z Carol, tramwajem do centrum.W wagonie tramwaju pełno było ubranych na biało-czerwono kibiców.Nagle wśród śpiewów kibicowskich, ktoś zawołał -Kto nie skacze ten jest Czech. I wszyscy zaczęli skakać, a tramwaj zaczął się kołysać na szynach jak łódź na wzburzonym morzu. Kiedy dojechałyśmy ledwie "wpasowałyśmy się" do strefy, która po 15 minutach po naszym wejściu została zamknięta. 
Piwo po 9 zeta. Dziwne i jakieś takie "cienkie" = 3% -owe. Do zakupów zniechęciły nas kolejki powstające w systemie == chcesz kupić musisz najpierw wymienić kasę na żetony-długa kolejka, a potem za żetony musisz znowu odstać swoje po piwo=== . W sumie można bez problemu było przynieść piwo "z zewnątrz" czy coś "twardszego".
Kontrola (gdy wchodziliśmy) była zaprawdę symboliczna.
Mimo tłumów nie było za ciasno w samej strefie,można się było swobodnie przemieszczać.

 Co mnie zaskoczyło w czasie transmisji meczu?   Słabawy "strefowy" doping, a czasami nawet jego brak.
Po meczu poszliśmy Alejami Ujazdowskimi w stronę Narodowego.  Dziwnie tak.....  Spacerować środkiem Alei zamkniętych teraz dla ruchu kołowego, zazwyczaj zatłoczonych tramwajami, samochodami. Wieczór piękny, pełno ludzi. Gdy znaleźliśmy się ( ze znajomymi spotkanymi przed strefą) na moście akurat trafiliśmy na ludzi idących od Stadionu (po meczu Grecja-Rosja) w stronę Centrum. Niezapomniany widok. Most zapchany ludźmi na maksa, zero aut.
W ogóle niesamowity widok, ludzie siedzący na krawężnikach Alei Ujazdowskich, na klombach, na stopniach kiosków, patrzący na przesuwające się tłumy, rozmawiający ze sobą.  Luzik, spokój, "atmosferycznie".
Potem poszliśmy jeszcze na piwo, posiedzieliśmy na powietrzu. 

Noc , ciepło, pięknie.
 Zawinęliśmy do domu mocno po 3 w nocy"

Mój komentarz do tej relacji z Warszawy- tylko zazdrościć i szkoda że nie będzie już następnego powodu by takie tłumy ludzi wyległy na ulice, spacerowały przed północą wolnymi od aut jezdniami, zapełniły most. Szkoda, że ludzie nie będą łazili gawędząc przyjaźnie z napotykanymi znajomymi, z innymi kibicami.
Szkoda, szkoda,szkoda.

 EURO 2012 mecze kończące grupę B

Obydwa po 2-1 dla lepszych, czyli Niemiec i Portugalii,
Ja wybrałem na mecz "główny" mecz Portugalii którą uważałem za faworyta meczu.
Bardzo dobry mecz Ronaldo. I tyle. Portugalia i w (swoim pierwszym) przegranym meczu z Niemcami nie zagrała źle. Teraz Holendrzy praktycznie statystowali w widowisku reżyserowanym przez Portugalczyków..
Gdyby Nani strzelił "patelnię" wyłożoną przez Ronaldo ( z 3 metrów) to byłoby 3-1 i to byłby TEN rezultat.
O Niemcach pisać trudno, bo mecz był "z podglądu". Ten sposób oglądania wystarczył by stwierdzić że 1-1 to znakomity rezultat osiągnięty przez Duńczyków.

Ciekawostka:      W drużynie Portugalii pod koniec meczu biegali : Ronaldo i Rolando....  he he he .




                   

sobota, 16 czerwca 2012

NIC SIĘ NIE STAŁO

Nic się  nie stało Polacy nic się nie stało
 Dokładnie. Nie osiągnięto nic, w sensie sportowym. Dwa remisy gorsze niż dwie porażki i jedna WYGRANA.
Matematyka.
Pokazali to Grecy którzy wygrywając JEDEN RAZ wywalili z turnieju Ruskich.
Dlatego nie lubię Smudy. Gada, a w sumie i tak broni remisu na zasadzie : Nie stracić bramki a potem się zobaczy.

Klasyczna "taktyka szturchania kijem mrowiska".
Na ligę starcza, na COS WIĘKSZEGO niestety to za mało.

Nie wymądrzam się, bo sprawdziło się to co pisałem 2 lata temu. Dużo chałasu, mało "muzyki" a w koncu gra "na aferę".

Trochę jednak szkoda, bo i tak drużyna PZPN "sklecona " przez Smudę to niezły "średnioeuropejski" zespół. Niezły czyli mniej niż dobry a więcej niż zły.

Najbardziej los krzywo się uśmiechnął do Rusków. Niewiarygodne.
Zespół ASÓW, podbijanie bębenka, zawodnicy sprzedawani "na księżyc" (Dżagojew) za kosmiczne ( wirtualne na razie) pieniądze a tu taki KLOPS.
Niespodziewany.
Wnioski?

Nie można tracić poczucia rzeczywistości i dzielić skóry na niedżwiedziu.

Osobiście mam nadzieję że szkielet drużyny : bramkarze, Piszczek (najsłabszy obrońca w kadrze w tym meczu, ogrywany niemiłosiernie), Wasilewski, Perquis, Obraniak, Błaszczykowski, Lewandowski to będzie "szkielet" drużyny na eliminacje do MŚ.
Minął  czas Matuszczyka, ,Murawskiego, Wojtkowiaka ( choć nie grał to nie jest gracz na miarę reprezentacji),Brozka,Dudki.

Należy zastanowić czy Grosicki to gracz dla kadry.
I tak nieżle bo następny selekcjoner będzie miał 'podstawę". A to już sporo.
ZASTANOWIŁEM SIĘ JAKIE UCZUCIE WE MNIE GÓRUJE NAD INNYMI PO TYM MECZU...

Chyba spokój, poczucie że to jeszcze nie był ten moment, moment przełomu.
Na to jeszcze musimy poczekać.

                    


CUDU , CUDU JAK JARMUŻU BEDŁKI CUDU PRAGNIE LUD...(CYTAT)

Co to jest sukces?

Dziwne pytanie bo nie da się na nie odpowiedzieć.
Sukces to definicja która "podpada" pod definicję "punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia".

Sukces dla PZPN to wyjście z grupy.
Sukces dla kibica to wygranie  meczu.
Sukces dla mnie to osiągnięcie  "miejsca na pudle".

Bo czy ktoś pamięta nazwisko biegacza który zajął 6 miejsce w biegu maratońskim? Kto grał w ćwierćfinałach, a może i w półfinałach ostatnich ME w Austrii/Szwajcarii?
Niewielu, może statystycy, fanatycy .
Każdy zaś kibic powie że Polska przegrała z Niemcami "na wodzie" a potem zajęła 3 ,miejsce w MS  1974.
To jest sukces. Medal, pudło.
Wszystko co niżej to statystyka, bicie piany, dobre widowisko, ale nie sukces.
Bo patrząc że wyjście z grupy to sukces przyjmiemy że ewentualna porażka w ćwierćfinale (chyba.. z Niemcami) na przykład 1-0 to też będzie sukces.
Guzik prawda.

Nie piszmy więc o sukcesie gdy na razie do miejsca "medalowego' dzielą nas lata świetlne, a statek dopiero co wypłynął z portu w podróż dookoła świata.
Patrząc zgodnie z tą pokrętną optyką, sukcesem było że okręt w ogóle wyszedł z portu, a załoga wie że płynie okrętem i że woda jest mokra.

Do osiągnięcia SUKCESU  jeszcze baaardzo daleko.

Jak dla mnie to bardziej budowanie reprezentacji, krok w przyszłość niż jakikolwiek sukces.

Tak mi to wygląda dziś krótko po 15 tej, w sobotę.


                 

Odsiew

Następuje powolny, naturalny odsiew.
Kolej na Ukrainę i Szwecję.
Pierwsi trochę na wyrost zostali "ukoronowani". Mając paru dobrych graczy nie mogli dać rady Francji. Mądrz prowadzonej przez Blanca. Nie wróżę Ukraińcom sukcesów. Z tej grupy pewnie przejdzie dalej Francja i Anglia. Anglia na ktorą niewielu stawiało ( do tego zmiana trenera przed ME) a ktora ma kilku bardzo dobrych piłkarzy, silną ławkę i która może jeszcze "rzucić do boju" Rooneya. Choć czasem obecność "gwiazdy" potrafi "rozlożyć" grę. Bez Rooneya jakby 'akcenty" rozłożone na  większą ilość piłkarzy. Z nim może wkraść się schamat i gra "na alibi"  (czytaj.. na Rooneya).

Szwedzi pokazali trochę więcej od Greków, czyli walkę, serce. Zabrakło im jednak paru wybitniejszych graczy . Kierowanie każdej piłki do Ibrahimovića przewidywalne i "ograne". Szacunek  za walkę do końca.

W sobotę ostatnie rozstrzygnięcia w naszej grupie.
Pozostaje problem... mając jeden telewizor jak oglądać jednocześnie 2 mecze, bo na tym etapie ostanie mecze w każdej grupie są grane o tej samej godzinie.

                      

piątek, 15 czerwca 2012

CZERWONI (la roja) RŻNĄ ZIELONYCH

Kolejny dzień Euro.
Już przez głowę przebiegają myśli-jak to będzie bez  codziennej "porcji meczów" kiedy zaczną się ćwierćfinały, półfinały i trzeba będzie czekać na finał.
Dlatego dla mnie najpiękniejszym okresem w każdym Euro czy MŚ są eliminacje.

Chorwacja-Włochy 1-1

Popatrywałem na mecz, kibicowałem Chorwatom , choć przyznam , że od dawna nie widziałem tak dobrze grających Włochów. Gdyby nie idiotyczna postawa Balotellego to Włosi powinni swobodnie mecz wygrać, a tak ,jak Polacy, mają "w garści" zaledwie dwa remisy.
 Chorwaci podobni nieco do Polski. Ich gra zależy praktycznie od dwóch piłkarzy: Modrića i Mandżukića (u nas Błaszcz i Lewy). Bez nich lipa.
Ponieważ sędziowie "sypią" kartkami to właśnie rezerwy mogą zadecydować w ćwierćfinałach. Chorwaci są tu (jak Polacy, Czesi) na pozycji straconej,bo mają bardzo ograniczone pole manewru w zmianach.
Generalnie byli gorsi od Włochów.

Drugi mecz Irlandia-Hiszpania  4-0

Szkoda gadać. Różnica kilku klas i wynik nawet nie jest za wysoki. Irlandczycy mieli ZERO  argumentów ( bo kibice to nie jest argument "boiskowy").
Żal było patrzeć na tą "rzeż niewiniątek". Na domiar złego komentowała najgorsza "para mieszana" czyli "popierdalająca swobodnie gaduła' i "teoretyk za dychę" pierdolący bez opamiętania. Strzymałem do 20 minuty, potem wyłączyłem dźwięk.
Tak zwanego- "eksperta" Trzeciaka nie da się wytrzymać bez wkurwienia się , Czy nikt tego nie widzi?
Nie słyszy? Był dobrym piłkarzem, ale jako komentator jest po prostu tragicznie- wkurwiający do białości ( sorry ale nie "zszedł mi" jeszcze nerw).
Z ulgą , po sprawdzeniu, stwierdziłem że mecz Polaków we Wrocławiu będzie komentował Szpak z... Lubańskim/Juskowiakiem. Też pierdoły saskie,też bez "radiowego głosu" , ale poziom "narcyzmu"  mniejszy niż Panów Trzeciaka/Gilewicza/Zielińskiego.
Od biedy dam radę a jak nie.... pilot i przycisk "wyłącz dźwięk"... he he he


                             

środa, 13 czerwca 2012

ŻYCIE STADIONOWE NA EURO - POZNAŃ

 Oglądam w TV Euro 2012 , ale mimo emocji, piwa z lodowki, czipsów mam wrażenie że to jest TYLKO telewizja.
Wrażenie że NAPRAWDĘ przezyją to wydarzenie ci co "załapią się" na obojętnie jaki mecz. Ci co są 'w środku" wydarzeń, w "oku cyklonu" ,na stadionie.
Fajnie mają i ci co odwiedzają 'strefy kibica", bo nie każdy może wejść na stadion. Ci co po oglądaniu w "strefie" mogą po 23-ciej pójść jeszcze w czerwcową noc na piwo na Stary Rynek, i gadać, gadać, gadać. I poznawać kiboli innych nacji , gdzie czasami jedynymi wspólnie znanymi słowami w obu językach są nazwiska graczy. Tych obecnie grających i tych "prehistorycznych dinozaurów".

Bardzo się ucieszyłem kiedy na maila dostałem tekst "piotrxxx" naszego kolegi, typera, z meczu (i okolic meczu) Chorwacja-Irlandia.

A więc co tu nawijać, dajesz piotrxxx, dajesz !!!!!

"Jak już napisałem wcześniej mojej wizycie na Euro towarzyszyły różne nastroje. Od euforii po wylosowaniu biletów, przez zawód po wylosowaniu grup aż po maksymalną radochę w trakcie niedzielnego meczu. Początkowo myślałem , że to będzie najsłabszy mecz na Euro. Chorwacja , hmm no nieźle, Irlandia pod względem piłkarskim zdecydowanie gorzej. Sam mecz tych dwóch drużyn teoretycznie najsłabszy. Na szczęście w życiu teoria i praktyka to dwie różne sprawy.
Na stadion wspólnie z rodzinką dotarliśmy na piechotę. Rodzice mają na Pogodnej ogród więc mieliśmy stosunkowo niedaleko. Na ulicach spokój, senność ale w tle było już od około 17 słychać głośne, wyspiarskie „Ole,Ole”. Gdzie niegadzie przemykały pojedyncze grupki kiboli. Inna sprawa, że pogoda od południa zaczęła się psuć, zrobiło się chłodno i deszczowo co pewnie tych mniej zagorzałych kibiców poznańskich zniechęciło żeby pójść pod stadion nie mając biletu.
Atmosferę dało się poczuć dopiero w pobliżu Grunwaldzkiej. Tam już było wiadomo, że „coś” się dzieje. Chóralne śpiewy, śmiech i „wiszący” w powietrzu zapach piwa nie pozostawiały wątpliwości, że będzie wesoło. Cały ten obraz uzupełniało zielono-biało-pomarańczowe morze pasów przeplatane biało-czerwoną szachownicą .



                                                 

Trochę mnie zaskoczyła pustka w tramwajach zmierzających w stronę stadionu. Na dobrą sprawę wsiadając 2-3 przystanki przed Bułgarską spokojnie można było znaleźć miejsce siedzące. Żadnego ścisku, tłumu, po prostu luz i wygoda. Wydaje się, że MPK świetnie przygotowało się do tego dnia i zabezpieczyło imprezę w odpowiednią ilość środków transportu. Na minus wielki bałagan na ulicach ale to już „zasługa” naszych gości. Momentami trudno było przejść aby nie nadepnąć puszki czy butelki. Takiego bajzlu chyba w życiu nie widziałem przed ani po żadnym meczu. Brachol, który świętował pod stadionem mówił mi tylko, że zaraz po rozpoczęciu meczu podjechało kilka ekip i dość sprawnie uporało się z problemem. Kolejny plus na konto miasta.
Samo wejście na stadion pomimo 2 kontroli i 1 kołowrotka dość szybkie. Łącznie nie więcej niż 10 minut. Obsługa bardzo pomocna i kontaktowa. Jak widzieli, że ktoś zbyt długo „się mota” od razu doskakiwali i starali się pomóc. W ramach premii każdy dostał chyba po 3 parasole które na wejściu bezwzględnie kasowali ludziom zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami ;) Strasznie żal było mi tylko przyjezdnych, którzy liczyli jeszcze, że uda Im się kupić wejściówkę. Zmoknięci z rozmytymi karteczkami  „need a ticket”, wzrokiem kota ze Shreka rozglądali się dookoła.  Po cichu miałem nadzieję, że dadzą radę.
Pośród opinii gości na temat stadionu większość była bardzo pozytywna co również mnie ucieszyło – fajnie usłyszeć, że masz coś fajnego. W końcu dotarliśmy do celu. Trybuna 4, 2 piętro, sektor o2. Pewnie pierwszy i ostatni raz wszedłem na stadion wejściem … dla przyjezdnych ? Miłym zaskoczeniem po drodze były punkty a właściwie punkt (bo tylko 1 widziałem) gastronomiczny. Zamiast obskurnych i śmierdzących grilli, metalowy kiosk z hot dogami, napojami i innymi pierdołami dla wygłodzonego fana, bez wodotrysków ale czysty i estetyczny. Według mnie na stadionie nic więcej nie potrzeba (jeśli nie jesteś VIPem)
Toalety również jak na tą ilość ludzi czyste, sprawne i z papierem ;P Co ciekawe – Oni wszyscy nie wiedzą co oznacza trójkąt i kółko na drzwiach. Jakie było ich zdziwienie, że w kolejce do damskiej toalety wśród 30 facetów stoi 1 kobieta. Hehe.
Po pstryknięciu paru fotek i poszukaniu miejscówek przyszedł czas na koncert.


                                               
 
 Najpierw hymn Chorwatów. Było dobrze ale po hymnie Irlandczyków  uznałem, że jednak tylko nieźle. To co wyspiarze pokazali w pierwszych 15 minutach to była niesamowita „petarda” Nie jestem pewien czy ten stadion gościł już tyle decybeli. Oczywiście z pełnym szacunkiem do nas samych i naszego dopingu ale to było coś wspaniałego. Ryk jakiego ja osobiście jeszcze nie słyszałem. Nawet szybka strata pierwszego gola Ich nie uciszyła, co więcej miałem wrażenie, że jeszcze bardziej ich zmotywowała. Na dobrą sprawę nie mogłem się zdecydować czy oglądać mecz czy podziwiać to co dzieje się na trybunach. Jak już wcześniej wspomniałem Chorwaci również byli bardzo mocni, zorganizowani, bardziej kibolscy. Pomimo mniejszej liczebności potrafili momentami zagłuszyć resztę towarzystwa. W 19 minucie nastał czas Wyspiarzy. Gol ze stałego fragmentu sprawił, że stadion oszalał i ... na trybunach pojawił się nasz akcent. Irlandczycy chyba ku zdziwieniu wszystkich poznaniaków odtańczyli "Let's do the Poznan".

                                           

W przerwie spotkałem "znajomego" z Bułgarskiej – Piotrka Reissa . Jak zwykle uśmiechnięty i życzliwy. Widać, że ten stadion to Jego drugi dom i dobrze się tutaj czuje niezależnie od roli i okoliczności.
Druga połowa to koncert Chorwatów. Świetna, składna i momentami bardzo szybka gra pozbawiła Irlandczyków złudzeń. Walka, zaangażowanie i wybieganie okazały się niewystarczające ale Ich kibiców to nie obchodziło. Zabawa szła w najlepsze. Co prawda po drugiej bramce doping nieco ucichł ale pomimo dwóch bramek straty każdą dobrą akcję i interwencję nagradzali gromkimi brawami i śpiewem.


                                                 

Nieco atrakcji w końcówce dostarczył wszystkim „sprinter” w chorwackich barwach, który postanowił wyściskać Bilića i osobiście podziękować mu za cenne zwycięstwo. A że akurat najkrócej było Mu przez boisko to musiał uznać wyższość biegaczy z ochrony. Oby tylko nie przypłacił tego jakimś zakazem stadionowym bo szkoda by Go było.
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Ostatni gwizdek i owacja na stojąco dla jednych i drugich.
Ostatnia tego dnie próba dla organizatorów.  Stadion opustoszał dość szybko i chyba sprawnie. Ja w każdym razie nie napotkałem żadnych trudności. Trochę bałaganu na ulicach ale ogólnie spokój i pokój. Paru mundurowych wyprowadziło konie na spacer ale chyba trochę bardziej na pokaz niż z konieczności. Komunikacja miejska znów dała radę. Podobnie jak przed tak i po meczu nikt nie wpychał się na siłę do wagonów. Nikt się nie spieszył. Nie pojedzie tym to innym. Pełen luz. Tu i ówdzie nasze chłopaki postanowiły dorobić i pohandlowały piwkiem z bagażnika i nawet fakt, że patrzyli na nich policjanci nie przeszkadzał… ani jednym ani co dziwniejsze drugim.
Podsumowując, cholernie się cieszę, że mogę wszystko to opisać w tak landrynkowych kolorach. Z natury jak to każdy Polak lubię ponarzekać ale wczoraj nie było po prostu na co. Jeśli mógłbym to przeżyć jeszcze raz to absolutnie niczego bym nie zmienił.
Dla mnie był to spektakl godny Mistrzostw Europy i każdemu życzę aby chociaż raz w życiu miał okazję doświadczyć czegoś podobnego.".





Do tego "dorzucam" wrażenia po "dzisieju"
Portugalia-Dania 3-2
Do 20 minuty nudy i jak za dotknięciem różczki, po bramce dla Portugalii mecz "zastartował".
Po kolei :1-0,2-0,2-1,2-2,3-2 (86 minuta Varela).Portugalia ma te swoje wymarzone 3 punkty i robi się ciekawie.
Ci co nie oglądali niech żałują bo po 1- 5 bramek, pięknych, a o to w tym cyrku przecież chodzi po 2- nie zobaczyli niewiarygodnego pudła Ronaldo po 3- poziom realizacji TV z boisk ukraińskich "leje na głowę" tę z boisk polskich. Kto ogląda wie o czym piszę po 4- zdziwił mnie słaby doping i dla Portugalii i dla Danii. Może kiboli była garstka?

Holandia-Niemcy 1-2

Wrażenie, że Holendrzy są po prostu "zajechani" sezonem. Pełno gwiazd, ale nic z tego nie wynika. Najlepszy wśród Holendrów  Roben bez dwóch zdań. Sytuacja dziwna bo (oprócz Niemców) jeszcze Portugalia, Dania, jednak Holandia maką szanse na awans. Będzie  się działo tej grupie.

UWAGA DMUCHAMY BALONA

Balon jest już nadmuchany do granic wytrzymałości.
I jak nie mogę słuchać Smudy, akurat to jego "Panowie nie jesteśmy Brazylią" bardzo mi, w pomeczowym wywiadzie , "spasowało".

Ale po kolei.
Pierwszy mecz rozpoczął się jak u Hitchcocka.... na początek trzęsienie ziemi a potem napięcie rośnie. To tyle jak chodzi o poczatek. 2 bramki w pierwszych minutach, dla Czechów, zwiastowały nietęgie lanie i kompletne zdołowanie "kryzysowych" Greków.
Sprawdziło się następne powiedzenie : z dużej chmury mały deszcz i skończyło się na 2-1. Czesi wygrali, ale na glebę nie rzucili. Przyjemnym dodatkiem był komentator Laskowski

Drugi mecz to histeria na całego.
Hotel Hayat pokazywany z góry, relacje z ruszania piłkarzy sprzed hotelu. Brakowało tylko wywiadu z pisuardesą , jakie to mieli kupki kadrowicze.
Następne "uderzenie" to skład komantatorskiego duo : Szpakowski ( raczej spodziewany) i największy pierdoła w okolicy czyli Trzeciak.
Bokiem wychodzą te jego nawiedzone analizy z "antycypowania gry" i analiz sposobu gry.
Wytrzymałem 20 minut , a potem oglądałem mecz bez fonii i od razu było lepiej.

Polacy zagrali dobry mecz (patrząc kim Smuda "gra").. "Remisowa strategia" momentami "wymykała się spod kontroli" i miałem nawet wrażenie, że piłkarze PZPN chca ten mecz na przekór Smudzie wygrać.
Z całym jednak szacunkiem widać było różnicę w "kulturze gry". Ale może ten mecz to początek nowej jakości naszej kadry?
Co sie w oczy rzucało to oczywistość że trzech defensywnych pomocników nie potrafi strzelać. Jak już to strzelają 'dla statystyk", bo niecelnie. Zaskakiwały mnie też sytuacje gdy Murawski wybijał piłkę z naszej 11-tki. A przecież "def.pomocnik" powinien grać PRZED obrońcami.

Kto na plus? Wasilewski, Perquis, Obraniak, Polanski, Błaszczykowski, Lewy.
Trochę sie nazwisk nazbierało! To dobry znak.

Kto "na minus"? Boenisch, Dudka.

Bezbarwni : Tytoń, Piszczek, Murawski.

Generalnie  kadra PZPN to "mikra siła ognia".
Czekam na mecz w sobotę , z Czechami, którzy niczym szczególnym nie zaskakują.
I przypominam.
Jakich by nie używać "fikołków słownych" to przecież  REMIS NIE JEST WYGRANĄ !


                     

              

poniedziałek, 11 czerwca 2012

PONIEDZIAŁEK NA EURO

Sprawdza się to co mówią sprawozdawcy.
To mistrzostwa gry ofensywnej. Tytlko "możni" grają na remis. Dotknęłoby to nawet Niemiec.

Dziś dwa mecze na Ukrainie i krótko można powiedzieć, że wyniki sprawiedliwe.
Nie ma co się za dużo rozpisywać, bo pewnie Wszyscy widzieli oba mecze.
Francja-Anglia 1-1 i wynik jak najbardziej oddający "sens meczu" .
Dobra praca (jako komentatora) Ulatowskiego, który być może powinien sobie dać spokój jako trener ligowy, a pomyśleć o pracy w redakcji sportowej. Gada z   sensem, ma wiedzę, ma dobry "radiowy głos".
Drugi mecz i "co-komentator" Jacek Zielinski (ten b.Polonista).
Tego dla odmiany nie powinno się dopuszczać do mikrofonu bo głos ma "mendzący", monotonny, za mało dźwięczny by przebić się przez gwar stadionu, w którym ginie co chwilę. Do tego te jego "negatywne odzywki" w stosunku do tego co mówi "główny komentator". Kompletnie brak "team spirit".
Styl komentarza podobny stylowi trenerki czyli typ : zakompleksiały maruda.
Ukraina wygrała , bo była lepsza, miała więcej okazji z gry, chcoć Szwedzi mogli swobodnie wyrównać w ostatnich minutach meczu.

Ogladając pierwszą fazę rozgrywek pomyślałem że w pewnym sensie obserwujemy zmierzch pewnej generacji piłkarzy. Następuje pewien "okres bezkrólewia" i nie widać "króla".
Dlatego  wygra solidność i przeciętność i chyba nie pojawi się na tym tle żadna nowa "gwiazda".

            

niedziela, 10 czerwca 2012

NAJWAŻNIEJSZA DOBRA ZABAWA

Grały dziś dwie drużyny, komentowały te dwa mecze dwie pary sprawozdawców.

Hiszpania-Włochy  1-1
Nudy, Panie, nudy. Mecz zaczął się od 60 minuty, gdy trenerzy widząc że nic nie "idzie" zaczęli zmieniać zawodnikow. Czyli robić to czego nie robił Pan S.
Zmiany faktycznie ożywiły grę, padły bramki, zawodnicy którzy weszli pokazali coś innego ni ci ( nie grający zresztą żle)  co zostali zmienieni.
Czyli dobre zmiany, nie wynikające ze złego "wyboru meczowej 11 tki" lecz raczej z chęci zmienienia przez trenerow oblicza spotkania. Trenerzy mieli świadomośc co robią, robiąc takie a nie inne zmiany i przwidywali jakie zmiany będą miały wpływ na grę zespołu w tym a nie innym fragmencie meczu.
Powtórzę. Mecz dla "znawców", ale nudny.
Tak samo nudny i "koturnowy" jak niemiłosiernie wymądrzający się współkomentator Trzeciak "sprzedający gówniane prawdy objawione".
A Szpakowski? Kiedy zrzucił z siebie ten "ton patriotycznego zatroskania" jakby bardziej strawny, choć i tak mylił zawodników.

Przeciwieństwem był drugi mecz, w Poznaniu, Chorwacja-Irlandia.  3-1
Miałem wrażenie że w porównaniu z pierwszym meczem, znalazłem się "na potańcówce w remizie" gdzie gra orkiestra "trąbka, pompka i lewarek", ludziska popijają wódkę z butelek "z oranżadą", w sali aż siwo od dymu ,ale zabawa idzie w najlepsze. Lepsza niż w Gdańsku gdzie "francja elegancja".
O meczu świadczy ilość bramek, nieważne jak strzelonych. Im więcej tym więcej zabawy dla fanów. Zaangażowanie piłkarzy mimo, że piłka czasami leci nie tak, trafia nie tam gdzie ma, ale jest bieganie, walka, akcje, strzały. Sądzę , że KAŻDY KIBOL wybaczy swojej drużynie porażkę gdy widzi że rywal (tu Chorwacja) jest po prostu lepszy, ale ich drużyna (Irlandia) gra do końca by strzelić tą ( w sumie już i tak nic nie dającą) bramkę na 3-2.
Dobra zabawa, fajne WIDOWISKO.
No i najlepszy (jak dotychczas) komentator- Jacek Laskowski.
 Pełen optymizmu komentarz,  bez silenia się "na fachowość", zaangażowany w to co się dzieje na murawie, "podrzucający" rożne ciekawostki będące świetnym uzupełnieniem wiedzy kibica o dane trenera i drużyny. Do tego parę piłkarskich anegdot oraz pewien rodzaj "luzu". Przy Laskowskim nawet "mendzący" Juskowiak nie był taki nudny, a nawet czasem potrafił "dać radę" i to dość często.
Jak na razie Laskowski to nr 1 na mojej liście komentatorów i zaraz szukam meczu który będzie komentował jako następny. O jest..... Grecja-Czechy.

                        

sobota, 9 czerwca 2012

PONOĆ WIARA CZYNI CUDA

Przeczytałem coś w stylu " Nie wolno przegrać meczu którego jeszcze się nie rozegrało. Zawsze jeszcze można WYGRAĆ"..
To njlepszy komentarz po meczu Dania-Holandia. Gdzie NIKT nie stawiał na Duńczyków, a i remis był rzadkością. Oni jednak na przekór wszystkim wygrali. Nie przegrali meczu przed meczem. Mecz wygrali na boisku.
To było znakomite wprowadzenie do meczu Polska-Rosja. Prwnie wielu się uśmiechnie bo Dania, a Polska to inne piłkarskie światy. Dania to reprezentacja z tradycjami, z weteranami, z graczami wiedzącymi jak smakuje chleb z różnych pieców.
Nie zmienia to faktu, że mecz gra się na boisku i KAŻDY mecz trzeba chcieć wygrać. Wtedy jest szansa że będzie upragnione zwycięstwo.
To jak w tym dowcipie " Nie mogę wygrać w TOTKA, Boże pomóż. Na to Bóg- kup wreszcie kupon i wyślij go".
Dotyczy to też naszej reprezentacji. Kiedyś trzeba tworzyć historię. Dlaczego nie teraz?
 Zawsze jest ten magiczny mecz kiedy powstaje nowa jakość. Mecz dający początek następnym dobrym chwilom.
Trzeba chcieć, trzeba biegać. Recepta dla każdego piłkarza, powtarzana wcześniej do znudzenia , przez kiboli, piłkarzom Lecha , po wywaleniu Bakero.
Generalnie opłaciło się biegać, walczyć.
Dlaczego więc nie ma  się udać TYM RAZEM w meczu przeciwko Rosji.
Od wiary w sukces trzeba zacząć......

       

piątek, 8 czerwca 2012

REMIS - SŁODKA BUŁKA Z GORZKIM NADZIENIEM

O meczu Polska-Grecja chciałbym napisać nieco inaczej.
Na początek - przewidziałem remis!
Co prawda miał być bezbramkowy ( wyszedł bramkowy). Remis ze słabą europejską drużyną grającą prymitywny futbol, najprostszy z najprostszych gdzie wykop byle dalej jest elementem gry. Remis zresztą cudem uratowany mimo, że graliśmy długi czas w 11 na 10 i przeciwnik nie strzelił karnego. To już TRZECI karny nie strzelony ostatnio przez Greków ( ciekawostka!)..
Sprawdziło się też drugie co przepowiedziałem.
Przepowiedziałem, że Smuda w obliczu zmian dostanie paraliżu. Tak było nie raz w Lechu Poznań, tak było i teraz. Słaba gra w 2 połowie, nędza w ataku ,aż prosiła się by zmienić Rybusa /Polańskiego na Grosickiego/Mierzejewskiego.
Więcej siły ofensywnej na bank. Zwyciężyło jednak kurczowe trzymanie się wcześniej "nakreślonego planu" i przekonanie że remis lepszy niż porażka.
A ja mówię, że remis gorszy niż wygrana.

Następna refleksja. 
W przerwie oglądałem reklamę Pepsi ( bodajże) w której razem występują Messi i  Szczęsny.
I znowu "pobite gary" czyli lipa. Szczęsny ląduje na ławce na pozostałe mecze w grupie ( może pozozstałe kadrze PZPN do końca imprezy) i "siła reklamy" topnieje w oczach. Broni Tytoń.

Jak zmieniać pokazał Dick Advocaat zdejmując Kerżakowa i wprowadzając Pawluczenkę ,który będąc na boisku ponad 20 minut == miał asystę bramkową przy bramce Dżagojewa i sam strzelił 4 bramkę!
 Czesi rozjechani .
Przegrana Czechów też przewidziana... he he he
Jutro oczekiwany i ulubiony.... ciąg dalszy  :-)

            

czwartek, 7 czerwca 2012

BAWIMY SIE W TYPOWANIE

Proponuję ( w ANKIECIE NA DOLE STRONY) zabawę w typowanie kilku pierwszych meczów Euro
.
Typujemy podając wynik = wygrana/remis/porażka odnoszący się do gospodarza meczu !

Zapraszam i namawiam gorąco.


Jak "wyjdziecie"  to "klikanie" to pociągnę temat. Jak nie - to sprawa 'Niepodlewana uschnie"  w sposób naturalny

Pozdrawiam i  "przewijajta" stronę na sam dół